11.02.2022
Artykuł Daniela Laskowskiego z menworld.pl pt."Paraliż od pasa w dół nie przeszkadza już w... chodzeniu. A to dzięki implantom"
Uszkodzenie rdzenia kręgowego było zazwyczaj wyrokiem – kalectwem do końca życia. Było, ponieważ implanty, które mają za zadanie stymulować nerwy w plecach oraz nogach sprawiają, że paraliż od pasa w dół nie będzie już przeszkodą w chodzeniu.
Rozwój technologii nie przestaje zadziwiać. Tym razem artykuł dotyczy trzech osób, które przez uszkodzenie rdzenia kręgowego mogły pożegnać się z możliwością chodzenia. A jednak, za sprawą operacji, której dokonała Jocelyne Bloch, neurochirurg pracujący w Szpitalu Uniwersyteckim w Lozannie, wspomniane trzy osoby mogą już chodzić. Oczywiście, wykorzystując w tym celu na przykład kule lub chodzik. Ale jednak!
IMPLANTY STYMULUJĄCE NERWY SPRAWIAJĄ, ŻE PARALIŻ OD PASA W DÓŁ NIE JEST JUŻ WYROKIEM
Cóż, chwila nieuwagi, nieszczęśliwy wypadek i jesteś… "uziemiony" na całe życie. Ta smutna historia dotyczy Michaela Roccatiego, który uległ wypadku motocyklowego. Efektem był uszkodzony rdzeń kręgowy, co spowodowało u niego paraliż od pasa w dół. Okazuje się jednak, że to nie jest wyrok, który spowoduje, że taka osoba będzie musiała spędzić resztę życia na wózku inwalidzkim. Wystarczyło kilka miesięcy rehabilitacji, aby między innymi Michel Roccati znów mógł chodzić. Co ciekawe, dostrzegał on ruchy swoich nóg chwilę po zabiegu, co jest wręcz czymś niezwykłym.
Za sprawą operacji, bohater artykułu może chodzić przez 1 – 2 godziny każdego dnia. Dzięki wszczepionym implantom możliwe jest pływanie, spacery czy nawet jazda na rowerze. Oczywiście, Michael nadal musi większość dnia spędzać na wózku inwalidzki, ale popatrzcie jakim przełomem jest wspomniany implant. Nawet nie potrafię wyobrazić sobie jaką radość daje mu możliwość spaceru. A kto wie, może za jakiś czas implanty, które badano pozwolą na całkowite porzucenie wózka, a nawet chodzika i kul?
JAK TO DZIAŁA?
Zacznijmy od tego, że wielu naukowców pracowało nad implantami, które miały za zadanie stymulować uszkodzone nerwy w rdzeniach kręgowych. Badania dotyczyły jednak głównie "mało zaawansowanych uszkodzeń". Przełomem było więc dojście do etapu, który pozwoli na stymulację uszkodzonych nerwów.
Działanie implantów jest trudniejsze niż może się nam wydawać. Na początek należy wybrać jakie ruchy chcemy wykonać. Wszystko odbywa się za pomocą urządzenia elektronicznego, na przykład tabletu. Pacjent ma w brzuchu neurostymulator, który bezprzewodowo łączy się ze wspomnianym tabletem. Dodatkowo, urządzenie łączy się z elektrodami umieszczonymi w kręgosłupie. Podobno elektrody nie będą wymagały wymiany, natomiast wspomniany neurostymulator być może będzie zastąpiony innym po dziesięciu latach.
15.07.2019
Artykuł Wajciecha Moskala z wyborcza.pl pt."Przełom w medycynie. Lekarze przywrócili władzę w rękach całkowicie sparaliżowanym".
Dzięki przeszczepowi nerwów 13 pacjentów może już samodzielnie jeść, pić czy myć sobie zęby. O osiągnięciu australijskich lekarzy informuje najnowszy "Lancet".
"Dla tych, którym nie zostało nic, nawet 'coś małego', może oznaczać ogromną zmianę" - mawiał dr Sterling Bunnell, pionier badań nad chirurgicznymi metodami pomocy osobom sparaliżowanym.
Te słowa przytaczają eksperci komentujący pracę opublikowaną dzisiaj przez zespół z ośrodka Austin Health oraz Uniwersytetu w Melbourne. Choć w tym przypadku trudno zgodzić się ze sformułowaniem "coś małego".
13 młodych osób z tetraplegią (czyli paraliżem wszystkich czterech kończyn) może już jeść, trzymać szklankę z napojem czy szczoteczkę do zębów, pisać, robić makijaż, używać komputera, smartfona czy innych urządzeń.
Nie było to proste.
- Najpierw jedna lub kilka operacji. Potem dwa lata ciężkiego treningu i rehabilitacji. Dopiero wtedy nasi pacjenci byli w stanie przesunąć rękę przed swoją twarz, otworzyć i zamknąć dłoń, aby chwycić jakiś przedmiot. Dzięki przywróceniu zdolności zginania i prostowania łokcia mogli spróbować samodzielnie sterować swoim wózkiem i przemieszczać się nim do sypialni czy samochodu - mówi dr Natasha van Zyl kierująca całym projektem.
Obejść uszkodzone miejsce
W eksperymentalnej terapii udział wzięło 16 pacjentów (13 mężczyzn i 3 kobiety) średnio w wieku 27 lat, u których na skutek urazów (najczęściej po wypadku drogowym lub podczas uprawiania sportu) uszkodzeniu uległ rdzeń kręgowy w odcinku szyjnym (konkretnie chodziło o rejon pomiędzy piątym a siódmym kręgiem szyjnym).
Warunkiem kwalifikacji do terapii był czas, który upłynął od odniesienia urazu - musiał on wynosić mniej niż 18 miesięcy.
- U wszystkich tych osób wykonaliśmy pojedyncze bądź mnogie przeszczepy włókien nerwowych - mówi van Zyl.
Jak dokładnie to wyglądało? Autorzy tak to opisują w piśmie "Lancet".
Najpierw staraliśmy się zlokalizować nerwy odchodzące od rdzenia powyżej uszkodzonego miejsca. Wyszukiwaliśmy bardzo konkretne nerwy - sterujące pracą trochę mniej ważnych mięśni, takich, które można było 'poświęcić' chociażby z tego powodu, że ich funkcje były w stanie zrekompensować inne mięśnie znajdujące się w sąsiedztwie. Następnie przecinaliśmy te nerwy i łączyliśmy je z włóknami unerwiającymi sparaliżowane mięśnie (czyli biegnącymi z rejonu poniżej uszkodzonego rdzenia). W ten sposób np. sprawne włókna zaopatrujące mięsień obły mniejszy połączyliśmy z nieczynnymi nerwami sterującymi pracą mięśnia trójgłowego ramienia (tricepsa).
Stopniowo przywracaliśmy funkcję mięśnia trójgłowego oraz innych nerwów i mięśni umożliwiających ruchy palców i i dłoni". Jednym słowem chirurdzy wybierali działające nerwy odchodzące od rdzenia powyżej uszkodzenia i łączyli je z nieczynnymi nerwami, które poruszają rękami.
Metoda bezpieczna i w miarę dostępna
U większości pacjentów transplantacje przeprowadzano w obu kończynach górnych. U dziesięciu pacjentów oprócz nerwów dodatkowo przeszczepiano jeszcze ścięgna mające ułatwić poruszanie sparaliżowanymi uprzednio mięśniami.
- Przeszczepione nerwy umożliwiały odzyskanie kontroli nad mięśniami, przeszczepione ścięgna dawały im dodatkową siłę, by wykonywać konkretne ruchy i podnosić przedmioty - tłumaczy Natasha van Zyl.
- Nasi pacjenci odzyskali istotną część kontroli nad swoim życiem. To dla nich samych oraz dla ich rodzin i bliskich niesamowita zmiana w codziennym życiu - dodaje van Zyl.
Metoda zadziałała u 13 spośród 16 pacjentów. Trzem nie udało się przywrócić pracy rąk. - To temat na kolejne etapy badań - sprawdzenie, którzy pacjenci mogą odnieść największe korzyści - mówi van Zyl. Z obecnych obserwacji wynika, że najlepsze rezultaty dawał zabieg przeprowadzany w oknie 6-12 miesięcy od urazu i przerwania rdzenia.
Nie zanotowano żadnych istotnych powikłań, co dowodzi, że metoda jest bezpieczna. Co ważne, nie jest ona również ekstremalnie kosztowna.
- Oczywiście sztuczne kończyny, neuroprotezy, komórki macierzyste to przyszłość. Ale na razie transplantacje nerwów mogą być o wiele bardziej dostępną metodą leczenia sparaliżowanych osób - przekonuje w specjalnym komentarzu dla "Lanceta" dr Ida Fox z Uniwersytetu Waszyngtona w St. Louis w USA.
13.12.2018
Reportaż Marty Balukiewicz w Faktach w południe w tvn24 pt."Sześć lat po medycznym cudzie rekonstrukcji rdzenia pacjent chodzi, jeździ na rowerze"
Kiedyś nie ruszał nogami, a nawet ich nie czuł. Po sześciu latach od eksperymentalnej operacji, którą świat okrzyknął medycznym cudem, pan Dariusz Fidyka powoli odzyskuje sprawność. Pacjent ma zrekonstruowany rdzeń kręgowy i dziś jeździ na rowerze, podnosi ciężary i rehabilituje się w pocie czoła. Jest szansa dla kolejnego pacjenta z przeciętym, a nie przerwanym, rdzeniem kręgowym, by odzyskać siłę w nogach. Lekarze z Wrocławia właśnie ogłosili, że zakwalifikowano do innowacyjnego leczenia pierwszą spośród pięciuset czekających na zabieg.
Pan Dariusz Fidyka trenuje w pocie czoła. Jak zawodowy sportowiec, spędza nawet dwieście godzin w miesiącu na tej specjalnej siłowni. Rehabilitanci nazywają to treningiem rehabilitacyjnym. I pan Dariusz - jak sam mówi - fizycznie czuje się coraz lepiej a po treningach wydolność bardzo się poprawiła.
Człowiek, który nigdy nie miał wstać z wózka, dziś stawia kroki coraz pewniej. Choć nie może jeszcze sam wsiąść na rower, to może już nim jeździć. - Dwa lata po operacji było to nierealne. Człowiek cały czas podnosi sobie poprzeczkę i chciałby więcej. Myślę, że ten pot, którzy wylewa się na sali ćwiczeń, na darmo nie pójdzie.
"Jakby życie się skończyło"
Dariusz Fidyka od 2010 roku był całkowicie sparaliżowany od pasa w dół. Jeden z aż osiemnastu zadanych przez nożownika ciosów przerwał mu rdzeń kręgowy. Były strażak przez dwa lata nie chodził o własnych siłach. Dziś wspomina, że wydawało mu się wtedy, że życie "jakby się skończyło".
Nadzieja pojawiła się wraz z wizytą u doktora Pawła Tabakowa, który w 2012 roku przeprowadził operację innowacyjną metodą. Wówczas Włodzimierz Jarmundowicz z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu mówił przed kamerami, że to pierwsza i jedyna dotychczas taka operacja na świecie.
Pobrane z mózgu pacjenta komórki gleju węchowego lekarze wszczepili w okolice rdzenia kręgowego. Dwa lata później sukces polskich lekarzy okrzyknięto medycznym cudem, o którym mówił cały świat.
"Diametralna poprawa po ćwiczeniach"
Jakub Borowczyk, rehabilitant, mówi, że po ćwiczeniach jest diametralna zmiana. Jego zdaniem, jest duża różnica między stanem pacjenta przed ćwiczeniami a obecnym. Stefan Okurowski, kierownik zakładu rehabilitacyjnego Akson mówi, że doświadczenie, które lekarze mają dzięki Dariuszowi Fidyce, są "absolutnie wyjątkowe i bezcenne". - On odkrywa przed nami problemy, z których do końca nie zdawaliśmy sobie sprawy, że w ogóle istnieją.
Wtedy odwaga lekarzy, a teraz siła i determinacja pana Dariusza powoli przynosi efekty. - Obserwujemy poprawę w sile mięśni tułowia, ogólnej wydolności pacjenta i niewielką poprawę w zakresie funkcji seksualnych - mówi dr hab. Paweł Tabakow, kierownik Kliniki Neurochirurgii w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu.
"Musimy iść za ciosem"
Dr Tabakow pokazuje niepublikowane wcześniej zdjęcia, które - jak mówi - są niezbitym dowodem na skuteczność terapii. To wyniki z badania rezonansu rdzenia kręgowego, wykonanego przed operacją i dwa lata po niej. Widać, jak lekarzom udało się odtworzyć ciągłość rdzenia kręgowego. I tym samym, dać nadzieję innym pacjentom. - Musimy iść za ciosem, kontynuować naszą terapię - mówi dr Tabakow.
Jest na to szansa. Spośród pięciuset chętnych, którzy zgłosili się do projektu, wyłoniono właśnie drugiego kandydata. To trzydziestolatek pochodzący z Rumunii, pacjent, który przez ponad cztery lata od uszkodzenia rdzenia nie uzyskał poprawy stanu neurologicznego.
Lekarze szukają jeszcze jednego pacjenta, który spełni wymagania opisane na stronie projektu. Kolejne operacje zaplanowano na początku przyszłego roku.
8.12.2018
Artykuł Katarzyny Sudnik z TVP Wrocław pt. "Kolejny pacjent, po Dariuszu Fidyce, z szansą na innowacyjne leczenie"
Pierwszy był Dariusz Fidyka – lekarze z Wrocławia zrekonstruowali mu przerwany rdzeń kręgowy. Właśnie ogłosili, że po dwóch latach poszukiwań do innowacyjnego leczenia zakwalifikowano kolejnego pacjenta. Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu realizuje międzynarodowy program, do którego zgłosiło się ponad 500 chorych z całego świata.
Jeszcze 2 lata temu było to absolutnie niewyobrażalne. Dariusz Fidyka, któremu w 2012 roku wrocławscy neurochirurdzy wszczepili komórki gleju węchowego w okolice przerwanego rdzenia kręgowego, jeździ na rowerze. – Innowacyjna, niezwykła, eksperymentalna na skalę światową – do dziś takimi słowami specjaliści określają zastosowaną przez polsko-brytyjski zespół badaczy metodę regeneracji kręgosłupa u sparaliżowanego pacjenta.
Codziennie kilka godzin pacjent intensywnie trenuje. Rehabilitacja przynosi efekty. Na tyle spektakularne, że na kolejny rok pacjent ma zapewnione finansowanie swojej rehabilitacji przez brytyjską fundację. Pan Dariusz chodzi w specjalnych ortezach coraz sprawniej i szybciej. I najważniejsze –ma świadomość stawiania kolejnych kroków. Pan Dariusz trenuje jak olimpijczyk –ponad 200 godzin miesięcznie. Dla wszystkich to ogromne wyzwanie, bo to jedyny taki pacjent na świecie.
Teraz ogłoszono, że do programu regeneracji rdzenia kręgowego wybrano kolejnego pacjenta. To ponad trzydziestoletni obywatel Rumunii, którego wrocławscy lekarze planują operować w połowie przyszłego roku.
Reportaż na ten sam temat można obejrzeć w Fakty Wrocław (od 11 minuty)
24.08.2018
Artykuł Jana Stradowskiego z magazynu Focus pt. "Klinika wysokiego ryzyka". Terapia komórkami macierzystymi to jedna z największych nadziei współczesnej medycyny. Na tej nadziei żerują oszuści obiecujący pacjentom pokonanie nieuleczalnych chorób.
Pełna wersja artykułu wraz ze zdjęciami dostępna jest z całym wydaniem sierpniowego numeru miesięcznika "Focus". Zakup możliwy jest m.in na Publio.pl /cena: 7.64 PLN/
Coraz więcej prywatnych placówek oferuje pacjentom płatne zabiegi z wykorzystaniem komórek macierzystych. Wiele z nich nie ma naukowych podstaw i może doprowadzić do pogorszenia stanu zdrowia.
Stan pacjentów z uszkodzonym rdzeniem kręgowym, którym wstrzyknęliśmy komórki macierzyste, poprawił się – ogłosili na początku czerwca uczeni z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego. To pierwsza udana próba tego typu na świecie, która daje nadzieję na skuteczną terapię osób do niedawna uważanych za trwale niepełnosprawne. Eksperci podkreślają jednak, że badania wciąż są na bardzo wczesnym etapie.
– Wyniki są niesamowite, ale dotyczą zaledwie kilku osób. I choć odnotowano u nich niewielką poprawę parametrów klinicznych, takich jak reakcje mięśni czy odczuwanie bodźców, to w żaden sposób nie wpłynęło to na funkcjonowanie pacjentów – komentuje prof. Eva Feldman z Uniwersytetu Michigan.
Podobnych informacji przybywa. Komórki macierzyste – czyli takie, które zdolne są do przekształcania się w różne tkanki – są testowane z obiecującymi rezultatami m.in. u osób po udarach mózgu, cierpiących na choroby oczu i przewlekły ból pleców. Żadna z tych terapii nie została dotąd sprawdzona pod kątem skuteczności i dopuszczona do stosowania w szpitalach. Jednak rozbudzają one nadzieje, na których żeruje coraz więcej prywatnych klinik oferujących odpłatnie zabiegi z wykorzystaniem komórek macierzystych.
– Duża część tych klinik wykorzystuje luki w prawie i obiecuje pacjentom rzeczy, które z naukowego punktu widzenia są po prostu niemożliwe. Ponoć potrafią leczyć komórkami macierzystymi chorobę Alzheimera, zespół Downa czy autyzm – mówi prof. Sean Morrison z Centrum Medycznego UT Southwestern, były prezes Międzynarodowego Towarzystwa Badań nad Komórkami Macierzystymi. I ostrzega, że korzystanie z takich zabiegów może oznaczać nie tylko utratę pieniędzy, ale nawet życia. Jeszcze kilka lat temu tego rodzaju placówki działały głównie w Chinach i byłych republikach ZSRR. Dziś problem ten dotyczy także Europy Zachodniej, USA czy Australii.
POZORNA POPRAWA, PRAWDZIWA ŚMIERĆ
Gdy rozpoczynano badania nad komórkami macierzystymi, sądzono, że istnieją one wyłącznie na początkowym etapie rozwoju organizmu – w fazie zarodka. Z czasem jednak znaleziono je we krwi pępowinowej, w szpiku kostnym, a nawet w tkance tłuszczowej. Komórki macierzyste są dziś podstawą zabiegu znanego powszechnie jako przeszczep szpiku. Z powodzeniem stosuje się je też w terapii ciężkiego powikłania po tym zabiegu – tzw. GvHD, czyli reakcji przeszczepu przeciw gospodarzowi – a także w ortopedii do odtwarzania zniszczonych chrząstek stawowych.
Naukowcy mieli nadzieję, że komórki macierzyste są na tyle "mądre", że potrafią dotrzeć do miejsca uszkodzenia np. rdzenia czy mózgu, osiedlić się tam i przekształcić w taki sposób, by naprawić uszkodzoną strukturę. Jednak podanie takich komórek pacjentowi może być ryzykowne.
Cierpiąca na alzheimera Sheila Drysdale z Australii zmarła, gdy pobierano od niej tkankę tłuszczową niezbędną do rzekomo leczniczego zabiegu. Podobny los spotkał Amerykanina, któremu wszczepione w Chinach komórki miały pomóc w walce z chorobą Parkinsona. U innych pacjentów pojawiały się guzy nowotworowe i następowało pogorszenie stanu zdrowia.
Poprawa po takich zabiegach, o ile się pojawia, może też być złudna. Justyna Kurowska, znana z reality show "Kawaler do wzięcia", cierpi na nieuleczalną ataksję rdzeniowo-móżdżkową. Choroba stopniowo niszczy układ nerwowy, prowadząc do niepełnosprawności i śmierci. Justyna Kurowska poddała się dwóm zabiegom w chińskiej klinice. – Medycy wbijali w kręgosłup igły z komórkami. Ból był potworny. Przez wiele godzin musiałam leżeć nieruchomo – mówi "Focusowi". Poza tym stosowano też u niej akupunkturę, naświetlanie diodami i okadzanie wonnym dymem.
Choć po każdym wyjeździe pacjentka od razu czuła się lepiej, lekarze są sceptyczni. – Taka terapia może pomóc jedynie dzięki biostymulacji, podobnie jak akupunktura – mówi dr Maria Rakowicz-Raczyńska z Zakładu Neurofizjologii Klinicznej Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.
Poza tym preparaty podawane w chińskich, rosyjskich czy ukraińskich klinikach nie przechodzą restrykcyjnych testów bezpieczeństwa. A w Chinach zdarzało się, że pacjentom wstrzykiwano zawiesinę z komórek macierzystych pobranych z ludzkich płodów.
ZGASIĆ STAN ZAPALNY
Bezpieczniej jest brać udział w badaniach prowadzonych w Polsce. W Lublinie komórki macierzyste podaje się małym pacjentom z mózgowym porażeniem dziecięcym i autyzmem. To terapia eksperymentalna, zarezerwowana dla najcięższych przypadków i za każdym razem wymagająca zgody komisji etycznej.
Prowadząca badania dr Magdalena Chrościńska-Krawczyk uważa, że komórki macierzyste działają w tym przypadku pośrednio. Nie łatają uszkodzeń, lecz wydzielają substancje, które sprzyjają regeneracji neuronów i przywróceniu równowagi biochemicznej.
Podobnie wyglądało to w przypadku pacjentów po udarze. W maju lekarze z Uniwersytetu Duke ogłosili, że u dziesięciu chorych nastąpiła wyraźna poprawa po dożylnym podaniu komórek macierzystych uzyskanych z krwi pępowinowej. Nie mogły one przeniknąć do uszkodzonego mózgu, ale potrafiły złagodzić skutki udaru.
– U takich pacjentów pojawia się stan zapalny w uszkodzonej tkance nerwowej, który jeszcze bardziej pogłębia zniszczenia. Komórki macierzyste wydzielają substancje, które temu przeciwdziałają – mówi prowadząca badania prof. Joanne Kurtzberg. I dodaje, że grupa pacjentów – podobnie jak w przypadku badań nad uszkodzeniem rdzenia – była niewielka, a brak grupy kontrolnej, która zamiast prawdziwej terapii dostaje placebo sprawia, że trudno oszacować skuteczność zabiegu.
Te same zastrzeżenia odnoszą się do wyników eksperymentalnej terapii dla czterech pacjentów ze stwardnieniem rozsianym. Polska firma Luna Laboratory podała im komórki macierzyste, które wcześniej pobrano z ich własnego szpiku kostnego i starannie wyselekcjonowano.
– U wszystkich pacjentów zaobserwowano zmniejszenie się tzw. plak (potwierdzone badaniami rezonansu magnetycznego) oraz poprawę motoryki o 2,5 stopnia w skali EDSS. Zgodnie z procedurami badań klinicznych pacjenci przez pół roku przed podaniem terapii oraz po jej podaniu nie brali żadnych leków. Wyklucza to wpływ innych czynników na poprawę stanu ich zdrowia – mówi Anna Mossakowska-Ziemniak z Luna Laboratory.
OSTATNIA SZANSA ZA DUŻE PIENIĄDZE
Jeśli te doniesienia potwierdzą się, terapie komórkowe znajdą zastosowanie przede wszystkim w tych chorobach, w których kluczowe jest wygaszenie stanu zapalnego. Tak mogło być w przypadku słynnego amerykańskiego mistrza golfowego Jacka Nicklausa, który cierpiał na tak silny ból pleców, że nie mógł samodzielnie stać dłużej niż kilka minut. Standardowe terapie nie pomagały, więc emerytowany sportowiec poddał się wszczepieniu komórek macierzystych w prywatnej niemieckiej klinice. – Dziś znów gram w golfa i mogę stać tak długo, jak tylko zechcę – mówi.
Dla pacjentów, którym konwencjonalne metody leczenia nie są w stanie pomóc, takie zabiegi są ostatnią deską ratunku. Jednak koszt eksperymentalnej terapii nierzadko jest przerzucany na nich. Za podanie komórek macierzystych w Polsce często trzeba zapłacić kilkanaście tysięcy złotych, wyjazd do zagranicznej kliniki kosztuje kilkakrotnie więcej.
– Nasza terapia wymaga indywidualnego przygotowania leku oraz bardzo drogich przeciwciał. Planujemy dalsze badania i rozważamy różne formy finansowania, w tym opłaty wnoszone przez pacjentów – wyjaśnia Anna Mossakowska-Ziemniak.
Rodziny ciężko chorych osób zgłaszają się po pomoc do fundacji i organizują publiczne zbiórki pieniędzy. – Lepiej by było, gdyby pacjenci inwestowali je w rzetelną terapię lub rehabilitację w Polsce – mówi prof. Wiesław Wiktor Jędrzejczak, konsultant krajowy ds. hematologii. – Ale rozumiem też desperację tych, którym nasza medycyna nie ma już nic do zaoferowania. Musimy wypracować system skutecznego wspierania takich osób. Niestety, takich rozwiązań wciąż brakuje, podobnie jak rzetelnych informacji o komórkach macierzystych w internecie.
Autor artykułu: Jan Stradowski – szef działu nauki "Focusa", z wykształcenia lekarz, z zamiłowania biolog i przyrodnik. W radiu TOK FM prowadzi audycję :Człowiek 2.0". Współpraca: Małgorzata T. Załoga, Andrzej Kus.
27.04.2018
Artykuł z portalu generacjasmart.pl pt. "Sparaliżowane małpy mogą znów chodzić dzięki specjalnemu implantowi w mózgu. To nadzieja dla ludzi z urazami rdzenia kręgowego."
Wykorzystując system elektrod, przekaźników i odbiorników, naukowcy byli w stanie przywrócić funkcjonowanie nóg u małp, całkowicie omijając uszkodzone nerwy. Chociaż może minąć więcej niż dekada zanim implanty pomogą ludziom, pojawia się nadzieja dla setek tysięcy osób z urazami rdzenia kręgowego. Ruszyły już badania kliniczne.
Elektrody wszczepione w mózg i kręgosłup pomagają sparaliżowanym małpom chodzić. Neurolodzy stojący za badaniem poinformowali, że implanty przywracają funkcjonowanie nóg naczelnych niemal natychmiast. Odkrycia są szczegółowo opisane w magazynie "Nature".
Elektrody umieszczono w kluczowych częściach ciała
Rdzeń kręgowy badanej małpy został częściowo przecięty, więc nogi nie miały możliwości komunikowania się z mózgiem. Aby poprawić łączność na linii mózg-kręgosłup, elektrody umieszczono w kluczowych częściach ciała małpy. Implanty umieszczono w mózgu małpy w części kontrolującej ruch nóg, razem z nadajnikiem bezprzewodowym znajdującym się poza czaszką. Elektrody umieszczono również wzdłuż rdzenia kręgowego, poniżej doznanego urazu.
Program komputerowy dekodował sygnały mózgowe wskazujące ruch nóg i przesyłał sygnały do elektrod w kręgosłupie. W ciągu zaledwie kilku sekund małpa zaczęła poruszać nogami. Po kilku dniach chodziła po bieżni. Nie było nawet potrzeby fizjoterapii ani treningu.
Badania kliniczne z udziałem ośmiu osób
Eksperyment jest ogromnym przełomem – po raz pierwszy implanty pomagają chodzić naczelnym. Do tej pory przeprowadzono wiele badań mających na celu opracowanie leczenia dla sparaliżowanych pacjentów, ale większość z badań przeprowadzono na gryzoniach.
Wyniki były zaskakująco pozytywne, ale naukowcy twierdzą, że potrzeba co najmniej dekady, by dostroić technologię do człowieka. Na szczęście nasze ciała są bardzo podobne do małp i naukowcy uważają, że dostosowanie może być szybkie. Pierwsze badania kliniczne z udziałem ośmiu osób z częściowym porażeniem kończyn dolnych są już prowadzone w Szwajcarii.
Technologia ta mogłaby zmienić życie wielu osób na świecie. W samych Stanach Zjednoczonych jest około 282 tys. osób z urazami rdzenia kręgowego.
7.04.2018
Artykuł pt."Odkryto genetyczny przełącznik, który pobudza tkankę nerwową do regeneracji"
Naukowcy odkryli genetyczny "przełącznik", który może pobudzić zdolność komórek nerwowych do samoleczenia z szeregu chorób neurologicznych takich jak udary, wstrząsy mózgu, czy urazy rdzenia kręgowego. W badaniu przeprowadzonym w O'Donnell Brain Institute UT Southwestern, włączenie genu wewnątrz komórek zwanych astrocytami spowodowało powstanie mniejszej blizny, potencjalnie wskazującej na bardziej skuteczną regenerację po urazie.
Regeneracja myszy z urazem rdzenia kręgowego
Zespół skupił się na genie LZK w astrocytach, które są komórkami glejowymi w kształcie gwiazdy. Funkcja astrocytów w zdrowym ośrodkowym układzie nerwowym jest dobrze poznana, ale ich rola w odpowiedzi na uraz już mniej. Ludzki organizm reaguje na uszkodzenie rdzenia kręgowego poprzez wytworzenie się tkanki bliznowatej, która skutecznie uszczelnia ranę, zapobiegając utworzeniu się nowej zdrowej tkanki. Badanie wykazało, że pobudzenie genu LZK w astrocytach może wywołać odpowiedź regeneracyjną zwaną astroglejozą, w której komórki te namnażają się wokół uszkodzonych neuronów.
"Do tej pory była to wielka tajemnica, czy zwiększenie reaktywności astrocytów jest korzystne. Odkrycie LZK jako przełącznika obecnie oferuje narzędzie do odpowiedzi na to pytanie. Wiedzieliśmy, że astrocyty mogą wspomóc rdzeń kręgowy w powrocie do zdrowia po urazach, ale nie w pełni rozumiemy czynnik wyzwalający, który aktywuje te komórki" – powiedział Mark Goldberg, lekarz neurolog i neuroterapeuta w UT Southwestern. "Teraz będziemy mogli sprawdzić, czy uruchomienie tego procesu, może pomóc w leczeniu."
Pracując na myszach z uszkodzeniami rdzenia kręgowego, zespół badaczy odkrył, że wyłączenie genu LZK zmniejszyło astroglejozę, a to doprowadziło z kolei do powstania większej blizny. Nadekspresja tego genu natomiast wzmocniła astroglejozę doprowadzając do powstania mniejszej blizny. U myszy, które nie miały początkowo uszkodzeń, również została pobudzona odpowiedź astrocytów, potwierdzając tym samym, że gen LZK wyzwala astroglejozę.
Nadzieja również dla osób z udarem i wstrząśnieniem mózgu
Podczas, gdy badania skupiały się na urazie rdzenia kręgowego, Goldberg uważa, że odkrycie to może mieć również wpływ na inne typy uszkodzeń w tym udar, czy wstrząs mózgu. Potrzebne są dalsze badania, aby przeanalizować, czy mniejsza blizna rzeczywiście wspomaga regenerację i w jaki sposób ten proces wpływa na zdolność neuronów do odbudowy połączeń między sobą. Naukowcy chcą zmierzyć, w jaki sposób powstawanie mniejszej blizny pomaga w powrocie do zdrowia. Planują również dalsze zbadanie wpływu astroglejozy na udary i uszkodzenia rdzenia kręgowego i ustalenie, czy pojawienie się LZK u myszy przed urazem wpływa na stopień uszkodzenia.
"W eksperymencie badano urazy rdzenia, ale prawdopodobnie ma to również wpływ na leczenie wielu innych schorzeń poprzez terapię genową skierowaną na astrocyty", powiedział Dr Mark Goldberg, przewodniczący Neurologii i Neuroterapii z UT Southwestern.
30.03.2017
Artykuł Ewy Nieckuły z magazynu Focus pt. "Wstań i chodź". Na całym świecie naukowcy próbują przywrócić sprawność sparaliżowanym. Są już pierwsze sukcesy – w USA, w Szwajcarii oraz w Polsce.
Pełna wersja artykułu wraz ze zdjęciami i szkicami dostępna z całym wydaniem kwietniowego numeru miesięcznika "Focus" jest m.in na Publio.pl /cena: 6.45 PLN/
W 2012 r. dr Paweł Tabakow z Kliniki Neurochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu przywrócił Dariuszowi Fidyce możliwość chodzenia. Dwa
lata wcześniej Fidyka został napadnięty i wielokrotnie
ugodzony nożem. Jeden z ciosów
uszkodził rdzeń kręgowy w odcinku piersiowym.
Fidyka przestał odczuwać od pasa
w dół dotyk, temperaturę i ból, miał zaburzenia
czucia głebokiego. Poruszał się tylko na
wózku. Po czterech latach od operacji wraca
mu czucie, jeździ na trójkołowym rowerze,
chodzi po kilkanaście metrów na bieżni w ortezach
albo z chodzikiem.
W tym roku dr Tabakow zamierza przeprowadzić
podobną operację. Klinika prowadzi
nabór chorych z przerwanym rdzeniem
kregowym. "Otrzymaliśmy około 450 zgłoszeń
z całego świata. Wstępnie wyselekcjonowaliśmy
czterech najbardziej optymalnych
pacjentów, którzy mogliby zostać poddani
operacji. Eksperci wybiorą tylko jednego sposród
nich" – mówi dr Tabakow w rozmowie
z "Focusem".
WĘCHOWE LEPSZE NIŻ MACIERZYSTE
Bardzo długo uważano, ze centralny układ
nerwowy u człowieka nie potrafi się zregenerować
po uszkodzeniu. Dziś wiemy już,
że przecięty neuron w rdzeniu kregowym
"chce odrosnac", ale nie może. Przeszkodą
nie do pokonania jest blizna glejowa, która
bardzo szybko tworzy się w miejscu urazu.
Nie można jej wyciąć, bo wówczas powstaje
nowa, jeszcze większa. Trzeba albo zablokować
jej powstanie, albo w jakiś sposób pomóc
neuronom w przejściu przez nią.
We Wrocławiu wykorzystano w tym celu
tzw. glejowe komórki węchowe. Umożliwiają
one regenerację włókien nerwowych odpowiedzialnych
za przesyłanie informacji z narządu
węchu do mózgu. To naturalny proces
występujący u każdego człowieka. Lekarze
wpadli na pomysł, by te komórki przenieść
w miejsce uszkodzenia rdzenia kręgowego.
Jeśli zachowają swoje właściwości, doprowadzą
do regeneracji włókien znajdujących się
w rdzeniu. Dodatkowo Fidyce przeszczepiono
także fragmenty jego własnych nerwów
obwodowych – miały wyznaczać scieżkę
dla zregenerowanych neuronów. "To jeszcze dość prymitywny etap leczenia. Czeka nas
długa droga do opracowania optymalnych
proporcji tej mieszanki komórek. W nauce
potrzebny jest czas na zebranie doswiadczen"
– przyznaje dr Tabakow.
Przypadek Dariusza Fidyki pokazuje jednak,
że takie podejście daje efekty. Nikt natomiast
do tej pory nie udowodnił, że w podobny
sposób mogłyby regenerację neuronów
wesprzeć przeszczepy komórek macierzystych.
"Nadal prowadzi się eksperymenty, czasami
na pograniczu prawa, w których stosowane są
komórki macierzyste otrzymywane z krwi pępowinowej
czy tkanki tłuszczowej. Po namnożeniu
zostają wstrzyknięte np. do płynu mózgowo-
rdzeniowego. Według prowadzących te
zabiegi komórki macierzyste są na tyle »mądre«, że potrafią dotrzeć do miejsca uszkodzenia
rdzenia, osiedlić się tam i przekształcić
w taki sposób, by naprawić uszkodzoną
strukturę. Znam przypadki przeprowadzania
komercyjnych zabiegów – rano pobierane są
komórki, po czym są namnażane, a wieczorem
wstrzykiwane. Jestem zdecydowanie przeciwny
takim próbom, ich efekty terapeutyczne
sa bardzo wątpliwe" – mówi "Focusowi"
dr Bogdan Czapiga, ordynator oddziału neurochirurgii
Szpitala Wojskowego we Wrocławiu
i ekspert od urazów rdzenia.
PRĄD POBUDZA ODBUDOWĘ
Inny sposób na zregenerowanie uszkodzonego
rdzenia kręgowego to stymulacja elektryczna.
Chodzi o imitowanie sygnałów, które
u zdrowego człowieka płyną z mózgu do mięśni.
Najpierw lekarze wszczepiają pacjentowi
stymulator pod skórę oraz elektrody, które
docierają do opon otaczających rdzeń kręgowy
poniżej uszkodzenia (to tzw. stymulacja
zewnatrzoponowa). Gdy stymulator wysyła
impuls, pacjent próbuje wykonywac jakieś
zadanie.
Pierwszym chorym, którego poddano tej
terapii, był Rob Summers – młody sportowiec,
który uległ wypadkowi samochodowemu.
W ciagu trzech tygodni od wszczepienia
stymulatora dzięki pracy zespołu rehabilitantów
z University of Louisville był w stanie
utrzymać się w pozycji stojącej. Po pięciu
miesiącach zwiekszyła sie jego zdolność do
kontrolowania zwieraczy. Po ośmiu miesiącach
pacjent mógł samodzielnie poruszać
palcami u nóg i stopami oraz zginać nogę
w kolanie.
Terapia okazała sie równie skuteczna
wobec jeszcze trzech pacjentów z paraliżem
kończyn dolnych. Wyniki uzyskane w ich
przypadku pokazują, że mózg w jakiś sposób
odzyskał połączenie z rdzeniem kręgowym
poniżej miejsca uszkodzenia. Jak? Tego naukowcy
na razie nie są pewni. Podejrzewają,
że elektryczna stymulacja przywróciła sprawność
tym połączeniom nerwowym, które nie
zostały uszkodzone podczas wypadku. Inna
możliwość jest taka, że pobudzanie prądem
w połączeniu z rehabilitacją umożliwiło stworzenie
nowych połaczeń nerwowych.
Wszczepianie elektrod do kręgosłupa
jest nie tylko skomplikowane i ryzykowne,
ale i drogie. Pojawiła sie jednak inna metoda.
Prof. Reggie Edgerton, fizjolog z University
of California w Los Angeles, częściowo
przywrócił sprawność pięciu meżczyznom
sparaliżowanym od pasa w dół dzięki zastosowaniu
zewnętrznego stymulatora z elektrodami
przylepianymi do skóry. Taka terapia
jest dziesieciokrotnie tańsza niż stymulacja
zewnatrzoponowa.
ELEKTRONIKA ZAMIAST NERWÓW?
Odmienne podejście stosują naukowcy, którzy
próbują zastąpić uszkodzony fragment
rdzenia za pomocą technologii. Układ nerwowy
przesyła impulsy elektryczne, podobnie
jak elektronika. "Myslenie techniczne się
tutaj sprawdza. Eksperymenty są dość udane,
jednak droga do powszechnego zastosowania
jeszcze daleka" – ocenia dr Czapiga.
Nad takim rozwiązaniem – tzw. interfejsem
mózgowo-rdzeniowym – pracuje zespół
szwajcarskich naukowców z École polytechnique
fédérale de Lausanne pod kierunkiem
prof. Grégoire'a Courtine'a. Niedawno potwierdzili
oni skuteczność tej metody podczas
eksperymentów na częściowo sparaliżowanych
makakach. Do kory mózgowej małp
wszczepiono implant, zaś do rdzenia kręgowego
poniżej miejsca urazu – elektrody. Dane
z mózgu trafiają do komputera, który je analizuje,
a nastepnie wysyła impulsy do elektrod.
Gdy małpa chce poruszyć kończyną, układ
elektroniczny wprawia ją w ruch. W efekcie
rezusy zaczęły spacerować po bieżni – jeden
po sześciu dniach, drugi po niecałych dwóch
tygodniach od operacji. Udawało im sie utrzymywać
kierunek oraz tempo ruchu. Szwajcarzy
zapowiedzieli, że rozwiazanie przeznaczone
dla ludzi moze byc gotowe w ciągu 10 lat.
"Pomysł dobry, fajne narzędzia, dobrze
zaprojektowany eksperyment, ale nierzetelny
model, bo w gruncie rzeczy badacze nie
odcieli mózgu od kończyn" – komentuje
dr Tabakow. Naukowcy uszkodzili rezusom
rdzeń tylko połowicznie – małpy nie miały
więc kontroli nad mięśniami w jednej tylnej
łapie i czucia w drugiej. A to oznacza, że miały
podparcie podczas prób chodzenia i zarazem
ich mózgi otrzymywały jakieś dane o wykonanym
ruchu. "Szwajcarzy chcieli pokazać, że
nie ma sensu rekonstruować uszkodzonego
rdzenia kręgowego podczas wielogodzinnej
operacji, a potem przez długie lata rehabilitować
pacjenta, skoro w dużo krótszym
czasie można z powodzeniem stymulować
porażone mięśnie. Myślę, że bali się niepowodzenia.
Zainwestowano olbrzymie srodki
w to badanie i ono musiało wypaść dobrze.
A w rzeczywistości u tych małp wystąpił proces
naprawczy – ich stan poprawił się dzięki
plastyczności rdzenia" – dodaje dr Tabakow.
NIE MA DROGI NA SKRÓTY
Po urazie rdzeń "zapomina", jak wykonywać
swe funkcje. Musi sie ich na nowo uczyć,
utrwalać nowe odruchy. Do tego niezbędna
jest rehabilitacja, która pozwala także odzyskać
zgrabność ruchów, poczucie posiadania
kończyn. Teoretycznie, by chory znów zaczął
chodzić, wystarczy zregenerować zaledwie
5 proc. połączeń w rdzeniu kręgowym. Jednak
nie zaczną one działać od razu – w tym
celu niezbędne są dobrze prowadzone
cwiczenia.
"Uszkodzenia rdzenia są bardzo złożone,
dlatego nie powstanie jedna terapia, którą
będzie można zastosować u każdego pacjenta.
Potrzebujemy wielu różnych rozwiązań"
– mówi Peter Wilderotter, prezes fundacji
Christophera i Dany Reeve'ów, która finansuje
badania w tej dziedzinie. Pytanie brzmi,
czy słuzbę zdrowia będzie stać na stosowanie
takich terapii. Implanty i stymulatory nie
sa tanie. "Według moich szacunków będzie
to kosztować ok. 500 tys. zł na jednego pacjenta.
Te urządzenia będą się psuć, co jakiś
czas trzeba bedzie je wymieniać" – podkreśla
dr Tabakow. Pozostaje nam więc mieć nadzieję,
że polskie terapie oparte na komórkach
glejowych będą tańsze i bardziej dostępne.
UWAGA NA OSZUSTÓW
Niektóre próby leczenia paraliżu są zwyczajnie nieetyczne. Istnieją
chińskie kliniki, w których pacjentom z niedowładem wstrzykiwano
zawiesinę z komórek macierzystych pobranych z ludzkich
płodów. "Nikt nie ocenia pozytywnie tych prób poza ich autorami.
I tylko autorzy tej ekstremalnej terapii zgłaszali jej dużą skuteczność.
Nie jest to oczywiście wiarygodne źródło informacji" – mówi dr Bogdan
Czapiga, ordynator oddziału neurochirurgii Szpitala Wojskowego
we Wrocławiu. Dlatego lekarze zdecydowanie odradzają "medyczne
wycieczki" do Chin, Indii czy Rosji w poszukiwaniu cudownego leku,
jakim miałyby być komórki macierzyste. Podawane tam preparaty nie
przechodzą restrykcyjnych testów bezpieczeństwa. Na dodatek za
taką terapię trzeba słono płacić, a gwarancji wyleczenia nikt nie daje.
16.02.2017
Artykuł pt. "Pacjent sam stanie na nogi" – otwarto ośrodek rehabilitacji dla osób z uszkodzonym rdzeniem kręgowym
Pierwszy w Polsce ośrodek rehabilitacji dla osób z uszkodzonym rdzeniem kręgowym został otwarty w piątek, 10 lutego, w Kamieniu Pomorskim w Zachodniopomorskim. Placówka wyposażona jest w najnowszej generacji sprzęt medyczny, w tym m.in. roboty egzoszkielety oraz lokomat.
Instytut Badawczy Innowacyjnych Metod Rehabilitacji Osób po Urazach Rdzenia Kręgowego to wspólny projekt Uzdrowiska Kamień Pomorski oraz Kliniki Rehabilitacji I Wydziału Lekarskiego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. W nowym obiekcie znajduje się 40 miejsc dla pacjentów, którzy doznali urazów rdzenia kręgowego wyniku m.in. wypadków komunikacyjnych lub udarów.
Rehabilitacja i badania naukowe
- Będziemy rehabilitować przede wszystkim pacjentów z niecałkowitym urazem rdzenia oraz osoby z nasilonym niedowładem, które mają czucie – powiedziała neurolog dr hab. Beata Tarnacka, kierownik Kliniki Rehabilitacji Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. – Wiemy, że jeżeli jest czucie to oznacza, że obwody w rdzeniu ciągle działają. Jeżeli dostosujemy indywidualną i dość intensywną terapię, opartą m.in. na robotach, może doprowadzić do tego, że pacjent sam stanie na nogi – zapewniła.
Lekarka dodała, że w placówce będą diagnozowani oraz leczeni pacjenci, którzy niedawno doznali urazu rdzenia kręgowego.
- Sytuacja pacjentów po urazach jest w Polsce bardzo niedobra, gdyż mają oni zapewnioną jedynie 16-tygodniową rehabilitację. Grupa ta nie ma również swojego stowarzyszenia – zaznaczyła.
Jak wyjaśniła dr Tarnacka w kamieńskim instytucie będą przeprowadzane również badania naukowe, które mają określić, jak długo ma być przeprowadzana rehabilitacja oraz jakich efektów można się po niej spodziewać. Badania medyczne będą trwały przez najbliższe 4 lata.
Wsparcie finansowe
Członek zarządu Uzdrowiska Kamień Pomorski Tadeusz Widuch, powiedział w rozmowie, że w ośrodku obok rehabilitacji klasycznej oraz z udziałem robotów, pacjent będzie także pod opieką lekarzy innych specjalizacji, m.in. psychologów, dietetyków, urologów czy seksuologów.
- Roboty, które używamy podczas rehabilitacji potrafią ustabilizować człowieka, tak by po 6 tygodniach można go było pionizować i przywracać mu funkcje chodu – wyjaśnił. – Nie następują wtedy żadne zmiany neuroplastyczne ani zmiany w mózgu. Skuteczność takiej rehabilitacji u młodego człowieka, świeżo po wypadku jest nieporównywalnie wyższa niż rozpoczynanie jej po roku czy po 2 latach od urazu.
Widuch podkreślił, że obecnie wysokospecjalistyczna rehabilitacja w instytucie w Kamieniu Pomorskim z wykorzystaniem robotów nie jest refundowana przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
- Prace nad tym by świadczone usługi były dofinansowane z pieniędzy publicznych zostały uruchomione – powiedział. – Pacjenci z uszkodzonym rdzeniem kręgowym mogą liczyć pomoc finansową ze strony Fundacji Rozwoju Bankowości Spółdzielczej należąca do Banku BPS.
Sprzęty w placówce
W ośrodku znajduje się specjalny tor do nauki chodu, gdzie odbywają się ćwiczenia przy wykorzystaniu egzoszkieletu. To mobilny, zewnętrzny szkielet napędzanego akumulatorem, który umożliwia pacjentowi wstanie z wózka i wykonywania chodu w sposób naturalny.
Placówka posiada również lokomat, czyli urządzenie, w którym pacjent w pozycji pionowej umocowany jest nad bieżnią w specjalnych ortezach i szelkach. Automat wprawia porażone kończymy w ruch, a pacjent jednocześnie ćwiczy z dostosowanym indywidualnie dla niego obciążeniem.
Budowa Instytut Badawczy Innowacyjnych Metod Rehabilitacji Osób po Urazach Rdzenia Kręgowego trwała 12 miesięcy i jej koszt to 2,3 mln zł. Obiekt zajmuje powierzchnię ok. 1 tys. m2. Zakup specjalistycznego sprzętu oraz urządzeń do diagnostyki i rehabilitacji wyniósł ponad 5 mln zł. Instytut został zbudowany od podstaw ze środków wsparcia właścicielskiego spółek Bank BPS S.A. i BPS TFI S.A. oraz w ramach dofinansowania z funduszy europejskich, przy współpracy z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju.
Placówka zdaniem zarządzających nie ma swojego drugiego odpowiednika na świecie.
22.09.2016
Artykuł pt. "Sparaliżowany odzyskał władzę w rękach"
Komórki macierzyste, jeszcze parę lat temu przedstawiane jako teoretyczne rozwiązanie problemu paraliżu, powoli przechodzą do sfery rozwiązań praktycznych. Amerykańskim neurologom właśnie z pomocą tych komórek udało się przywrócić władzę w rękach sparaliżowanemu 21-latkowi.
Kris Boesen, który po urazie kręgosłupa w wypadku samochodowym nie był w stanie samodzielnie się żywić, trzy miesiące po eksperymentalnym zabiegu przeprowadzonym na University of Southern California, nie tylko potrafi jeść, ale też pisze i porusza się samodzielnie na wózku inwalidzkim - dla niego jest to jednak jak wyjście z więzienia własnego ciała, wcześniej bowiem nie czuł on nic od szyi w dół, nie miał też żadnej kontroli nad swoim ciałem poniżej tej granicy.
Pacjentowi podczas operacji wstrzyknięto prosto do szyjnego odcinka rdzenia kręgowego około 10 milionów komórek AST-OPC1 opracowanych przez firmę Asterias Biotherapeutics, które już na miejscu zaczęły przekształcać się w komórki progenitorowe oligodendrocytów. Już dwa tygodnie po zabiegu widać było wyraźną poprawę - Boesenowi powróciło w pewnym stopniu czucie, ale na dalsze efekty trzeba było poczekać jeszcze dwa i pół miesiąca.
22.03.2016
Artykuł pt. "Sparaliżowani powstaną dzięki cyber-implantowi".
Szwajcarskim naukowcom z Ecole Polytechnique Fédérale de Lausanne udało się dokonać sporego przełomu - stworzyli oni implant nazwany e-Dura, który po wszczepieniu sparaliżowanym pacjentom ma przywracać im sprawność w ciągu zaledwie kilku tygodni.
Na razie urządzenie zostało przetestowane na szczurach i sprawdziło się ono w stu procentach, stymulacja elektryczna i leki podawane z pomocą implanta do rdzenia kręgowego prowadziły do tego, że sparaliżowane zwierzęta już po paru tygodniach były w stanie stanąć na własnych nogach. Obecnie planowane są testy kliniczne na ludziach.
Implant naśladuje działanie opony twardej otaczającej rdzeń kręgowy - a więc organizm ignoruje go, a do tego jest on miękki pozwalając na swobodny ruch. Do tego - według zapewnień twórców - ma on wytrzymywać do 10 lat w ciele zanim będzie konieczna jego wymiana.
Jest to kolejna iskierka nadziei dla wszystkich osób, które straciły poprzez uszkodzenie rdzenia kręgowego władzę nad swym ciałem - w zeszlym roku polskim naukowcom udało się dokonać podobnej sztuki, i to już na człowieku, używając glejowych komórek węchowych. Może zatem być tak, że jeśli biologiczna metoda u danego pacjenta nie przyniesie rezultatu, nie będzie to oznaczało utraty nadziei - zawsze będzie można wspomóc się elektroniką.
9.03.2016
Rozmowa w TVP Wrocław z dr Pawłem Tabakowem - kierownikiem interdyscyplinarnego zespołu lekarzy i naukowców z Polski i Wielkiej Brytanii, oraz reportaż pt."Dariusz Fidyka jeździ na rowerze. Jest szansa dla innych pacjentów."
Na ten moment czekali pacjenci z całego świata! Dziś wrocławscy naukowcy rozpoczęli poszukiwania osób z przerwanym rdzeniem kręgowym, które będą poddane eksperymentalnej terapii. To nadzieja dla ponad 3 mln sparaliżowanych na całym świecie. Urazy kręgosłupa – do tej pory uważane za nieuleczalne – być może wkrótce będą operowane. Rusza międzynarodowy projekt Wrocław Walk Again.
– Niemożliwe stało się możliwe, to cud medycyny – takimi słowami określany jest program regeneracji rdzenia kręgowego u sparaliżowanych pacjentów. Ale tu nie ma mowy o cudzie – to wieloletnia praca międzynarodowego zespołu specjalistów i Dariusza Fidyki.
W 2012 r. wrocławscy neurochirurdzy dokonali eksperymentalnej operacji na skale światową. Komórki gleju węchowego, które mają niezwykłe zdolności regeneracyjne, najpierw pobrali z opuszki węchowej mózgu, namnożyli w laboratorium i po dwóch tygodniach wszczepili w okolice przerwanego rdzenia. Przedtem stworzono pomost z fragmentu nerwu obwodowego pacjenta. Na pierwsze sygnały poprawy czekano pół roku. Nie było łatwo.
Dwa lata temu światu pokazano pacjenta z przerwanym rdzeniem kręgowym, który po innowacyjnej operacji chodzi. Dziś kolejna rewelacja: ten sam pacjent jeździ na trójkołowym rowerze. To daje szansę kolejnym sparaliżowanym na całym świecie.
Pacjent musi być także zmotywowany do ciężkiej i długotrwałej pracy. Siła charakteru i cierpliwość są niezbędne. Dariusz Fidyka na sali ćwiczeń, pod czujnym okiem fizjoterapeutów, codziennie spędza od sześciu do ośmiu godzin. To ciężka, mozolna i monotonna praca. We wrocławskim zakładzie neurochirurgicznym Akson pan Dariusz i jego mama mieszkają od czterech lat. O Dariuszu Fidyce lekarze mówią wprost: "jest naszym bohaterem!".
To ogromny sukces wrocławskich i brytyjskich naukowców, którzy do programu pozyskali najlepszych na świecie ekspertów i ogromne pieniądze. Dla każdego z dwóch pacjentów, na całą terapię i co najmniej trzyletnią rehabilitację, mają zagwarantowane 250 tys. funtów. To pierwszy i jedyny taki projekt na świecie.
29.09.2014
Artykuł z wrześniowego wydania magazynu Świat i ludzie pt."Przerwany rdzeń jak nowy"
Sparaliżowani znów zaczną chodzić?
Jest nadzieja, że osoby, które w wyniku przerwania rdzenia kręgowego zostały sparaliżowane, odzyskają władzę w kończynach. Nadzieję tę dają badania i eksperymenty naukowców z Politechniki Federalnej w Lozannie przeprowadzone pod kierunkiem Gregoire Courtine.
Szczurku, przebieraj nóżkami! Naukowiec odkrył, że sam rdzeń szczura (bez połączenia z mózgiem) potrafi kontrolować mechaniczne, czyli niezależne od woli, sterowanie ruchami dolnych kończyn gryzonia. Musi być jednak odpowiednio pobudzany. Po zabiegach stymulujących sparaliżowane szczury znów mogły stawiać kroki.
Czynność kontrolował rdzeń kręgowy. Niestety, zwierzątka chodziły tylko wtedy, kiedy ruch ich nóg wymuszała ruchoma bieżnia. Same nadal nie mogły poruszać się po stałym podłożu. Poruszały jednak łapkami, co bardzo zaskoczyło uczonych. Dawało to bowiem nadzieję, że wystarczy niwielkie wsparcie ze strony mózgu, słaby impuls płynący niedoskonałym nawet połączeniem, a gryzonie zaczną chodzić o własnych siłach. Trzeba tylko obudzić rdzeń, żeby znów zaczął reagować na rozkazy pochodzące z mózgu.
Szczurku, załóż szelki! Aby tak się stało, w okolice uszkodzonego rdzenia naukowcy wstrzyknęli szczurom substancje, które udawały neuroprzekaźniki: dopaminę, adrenalinę i serotoninę, przez które komórki nerwowe porozumiewają się między sobą. Koktajl pobudził nerwy – były gotowe do sterowania ruchami dolnych partii ciała.
Po 5-10 min prądem o niskim natężeniu (ze wszczepionych w zewnętrzną część rdzenia elektrod) pobudzano przygotowane neuroprzekaźnikami nerwy. Impulsy imitowały rozkaz z mózgu.
Następnie szczura ubranego w specjalne szelki i kamizelkę zawieszano w pionie. Dotykał on podłoża jedynie łapkami i ogonem. To zachęcało gryzonie do podejmowania prób samodzielnego chodzenia po stałym podłożu., np. po to, by dostać się do smakołyku. Po kilkunastu dniach szczury stawiały pierwsze kroki, a po kilku tygodniach biegały po schodach i pokonywały niskie przeszkody.
Okazało się, że u zwierząt czterokrotnie zwiększyła się liczba włókien nerwowych przechodzących przez mózg do rdzenia kręgowego. Nastąpiło odrodzenie się neuronów w obrębie uszkodzenia.
Czy uda się to ludziom? Tego wciąż nie wiadomo na pewno. Należy jednak pamiętać, że ludzki układ nerwowy wiele może. Jeszcze w latach 80. minionego wieku sądzono, że człowiek ma określoną liczbę komórek nerwowych, która może się zmniejszyć, ale na pewno nie wzrośnie, bo ludzki układ nerwowy nie umie się regenerować.
Badania dowiodły jednak, że w mózgu dorosłej osoby mimo wszystko nowe komórki nerwowe powstają i zastępują stare lub uszkodzone. Nazwano to zjawisko plastycznością mózgu. Dlatego tak wspaniały efekt w przypadku szczurów daje nadzieję, że osoby z uszkodzonym rdzeniem kręgowym niedługo doczekają się rewolucji w leczeniu.
Badania z udziałem ludzi mają się rozpocząć w tym roku w Zurychu. Ruszył też projekt "NeuWalk". Ma on doprowadzić do stworzenia specjalnego systemu podobnego do uprzęży szczurów, ale dla ludzi.
11.04.2014
Artykuł ze strony cyfrowaintegracja.org pt."Poruszyli nogami pierwszy raz po urazie rdzenia"
Czterem sparaliżowanym mężczyznom po raz pierwszy od lat udało się poruszyć nogami. Wszystko dzięki elektrycznej stymulacji rdzenia kręgowego. Badania prowadzone były na Uniwersytecie Louisville w amerykańskim stanie Kentucky.
Mężczyźni byli w stanie poruszać palcami stóp, zginać nogę w stawach skokowych i kolanowych.
Według raportu opublikowanego w magazynie "Brain" stymulacja elektryczna sprawia, że rdzeń kręgowy jest bardziej wrażliwy na niewielkie sygnały, jakie wciąż docierają do niego z mózgu. Eksperci uważają, że to odkrycie będzie przełomem w leczeniu urazów kręgosłupa.
Rdzeń kręgowy działa jak linia kolejowa dużych prędkości, po której niosą się impulsy elektryczne z mózgu do pozostałych części ciała. Gdy tor jest uszkodzony, wiadomość nie dociera.
Zastrzyk elektryczny
Pionierskie badania nad elektryczną stymulacją rdzenia kręgowego przeprowadzał zespół naukowców z Uniwersytetu Louisville i California.
Trzy lata temu naukowcy donieśli, że Rob Summers, były gracz baseballowy, który w wyniku wypadku samchodowego został sparaliżowany od klatki w dół, dzięki stymulacji elektrycznej rdzenia był w stanie poruszyć nogami.
Niedawno podobnemu zabiegowi poddano trzech kolejnych pacjentów, sparaliżowanych od co najmniej dwóch lat. Dzięki udziałowi w eksperymencie odzyskali oni część możliwości ruchowych. Wszyscy byli w stanie poruszać konkretnymi partiami kończyn, a trzech uczestników mogło kontrolować nasilenie ruchu. To dowodzi, że można przywrócić funkcje ruchowe po paraliżu.
Jedna z badaczek, dr Claudia Angeli z Uniwersytetu w Louisville, powiedziała BBC, że "możliwość poruszania nogami wpłynęła na poprawę samopoczucia psychicznego pacjentów; część z nich mówi wręcz, że czuje się, jakby zaczęła żyć na nowo".
Możliwość poruszania nogami wpływa też na ogólną poprawę stanu zdrowia pacjenta. - Zwiększyła się u nich masa mięśniowa oraz funkcjonowanie jelit i pęcherza - mówiła.
Naukowcy nie mają pewności, w jaki dokładnie sposób elektryczna stymulacja wpływa na możliwość poruszania kończynami. Zakładają, że pomimo urazu część sygnałów elektrycznych z mózgu nadal płynie przez uszkodzony rdzeń, nie są one jednak na tyle silne, by wywołać ruch kończyn.
Ogromny postęp
Stymulacja elektryczna sprawia, że dolne partie rdzenia kręgowego są mocniej pobudzone i mogą reagować na sygnały płynące z mózgu.
Połowa pacjentów, którzy wzięli udział w badaniu, ma ułamkowe czucie w nogach, ale druga połowa utraciła je całkowicie. Jak zaznaczył w rozmowie z BBC dr Mark Bacon, kierownik badań w Ośrodku Badań nad Rdzeniem, "fakt, że można odzyskać funkcje ruchowe u pacjentów z częściowym paraliżem jest niezwykły, ale odzyskanie ich przez osoby, które w ogóle nie mają czucia, jest wręcz zdumiewające".
Jego zdaniem oznacza to, że pacjenci zachowali część połączeń nerwowych w uszkodzonym rdzeniu. To oznacza, że w przyszłości może uda się osiągnąć podstawowe połączenie mózgu z kończynami i znacząco przyczynić się do polepszenia jakości życia pacjentów.
Choć nie ma dowodów, że to, co udało się w przypadku czterech pacjentów, będzie można zastosować do większej liczby osób po paraliżach, i tak zaprezentowane wyniki badań dają ogromne nadzieje na zastosowanie nowych odkryć w terapii i dalsze postępy w pracach nad przywróceniem funkcji ruchowych osobom po uszkodzeniu rdzenia.
15.01.2014
Artykuł ze strony rmf24.pl pt."Komórki węchu naprawią rdzeń kręgowy? ›› Jest dobrze, wyniki są rewelacyjne ‹‹ "
Przerwany rdzeń kręgowy można naprawić! Lada dzień świat medyczny pozna szczegóły nowatorskiej metody wrocławskich lekarzy. "Są już kliniczne dowody na to, że ta metoda działa. Wyniki rewelacyjne" - przyznaje w rozmowie z dziennikarką RMF FM Barbarą Zielińską profesor Marek Ziętek, rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Barbara Zielińska: Raport naukowców będzie gotowy lada dzień. Tak? Profesor Marek Ziętek: Jest w przygotowaniu. Część jest już została wysłana do druku, do czasopism naukowych, a część jest przygotowywana.
Co w środowisku medycznym wydarzy się w momencie publikacji tego raportu?
Metoda będzie oceniana już pewien czas po wykonaniu zabiegów. Kiedy jest to metoda nowatorska, kiedy są implantowane komórki macierzyste w rdzeniu kręgowym i ten rdzeń kręgowy się odbudowuje - to w momencie wszczepienia możemy tylko gdybać: czy to się uda, czy to się nie uda. Musi być jakiś czas minąć, żeby stwierdzić, czy mamy pozytywny wynik leczenia czy też nie. W tej chwili mamy pozytywny wynik leczenia. Natomiast, szczegóły - jak to zwykle bywa - autorzy chcą ogłosić dopiero wtedy, kiedy publikacja się ukaże. Wielokrotnie w polskiej rzeczywistości zdarzało się tak, że nagle wyniki ukazywały się pod innym nazwiskiem, pod afiliacją innego ośrodka naukowego, bo ktoś w ostatniej chwili coś wykonał... A autorem, de facto, był rzeczywiście ktoś inny.
To takie smutne trochę, panie profesorze.
Smutne. Jest to przykre, ale tak się zdarza. I ja sądzę, że to jest bardzo daleko idąca ostrożność ze strony autorów. Co również świadczy o ich bardzo poważnym podejściu do tematu. Jeżeli prace zostały wysłane do wysoko impaktowanych czasopism, to one podlegają recenzji. I recenzenci mogą zwrócić uwagę na to, że ta metoda jednak niesie ze sobą takie lub inne zagrożenia. Co też jest rzeczą bardzo istotną. Dlatego też - jak to się popularnie mówi - nabrali wody w usta, dlatego że chcą mieć 100 procentową pewność powodzenia, bo powodzenie kliniczne mają. Natomiast chcą mieć na piśmie, czyli w opublikowanym czasopiśmie, dowody swojej pracy.
Najprościej opisując tę metodę, na czym ona polega?
Przy uszkodzeniu rdzenia kręgowego (ale nie w przypadku wszystkich uszkodzeń rdzenia kręgowego) wszczepia się komórki macierzyste, które pozyskiwane są z błony węchowej. Ta metoda jest chroniona patentem, którego autorami są Włodzimierz Jarmundowicz i Paweł Tabakow. Została ona opublikowana przed kilkoma laty. Te komórki same przekształcają się i budują rdzeń kręgowy. Są już kliniczne dowody na to, że ta metoda działa. Oznacza to, że kiedy mamy pustą przestrzeń w rdzeniu kręgowym ona się wypełnia komórkami nerwowymi. W związku z tym, jeżeli ta metoda uzyska akceptację na świecie, to rzeczywiście będzie to milowy krok w regeneracji rdzenia.
Mówi Pan o tym, że już są pozytywne dowody na to, że ona działa. Ilu pacjentom państwo pomogli? Możemy powiedzieć?
Tego nie powiem, dlatego że to jest chronione informacją autorów.
Ale jest dobrze?
Jest dobrze, są wyniki rewelacyjne. W związku z tym wiążemy z tą metodą - jako uczelnia, i jako neurochirurgia przede wszystkim - ogromne nadzieje.
Dają państwo właśnie tę nadzieję tysiącom ludzi w Polsce i na świecie, którzy sparaliżowani po różnych wypadkach komunikacyjnych, losowych, czekają na to aż być może im pomożecie.
Ale tak, jak powiedziałem nie we wszystkich przypadkach przerwania rdzenia kręgowego to będzie możliwe do przeprowadzenia. Natomiast w publikacjach będą opisane rzeczy, które były u nas robione: w jakich przypadkach uszkodzenia rdzenia kręgowego były implantowane komórki macierzyste, i które przypadki będą mogły być na pewno ratowane.
Taka informacja nadzieję tym, którzy czekają na pomoc. Czy oni mogą się zgłosić na uczelnię, zapytać czy im właśnie będziecie mogli pomóc? Czy istnieje jakaś komórka konsultacyjna?
Sądzę, że katedra Kliniki Neurochirurgii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu jest gotowa na przyjęcie dokumentacji, według której będą oceniali, czy dany pacjent kwalifikuje się do zabiegu czy też nie. I takie zabiegi na pewno będą u nas przeprowadzane.
Panie profesorze raport na dniach, kiedy ruszy metoda? Kiedy będziemy mogli powiedzieć, że we Wrocławiu osiągnięto sukces?
To zależy tylko i wyłącznie od publikacji. W momencie, w którym będzie przewidywana publikacja, wtedy przedstawimy na konferencji prasowej wszystkie informacje dotyczące tej metody i dotyczące efektów klinicznych.
21.12.2013
Artykuł pt. "Komórki węchu naprawią rdzeń" opisujący postęp wrocławskich lekarzy w pracach nad regeneracją uszkodzonego rdzenia kręgowego.
W naszym nosie i w mózgu są niezwykłe komórki. Mogą naprawić przerwany rdzeń kręgowy. Pierwsi sparaliżowani pacjenci właśnie są leczeni najnowszą, eksperymentalną metodą.
To miał być zwykły dzień. Beata Jałocha, jedna z najlepszych w Polsce fizjoterapeutek i trenerek, szła w sobotę 18 maja do swojej pacjentki. Nagle z siódmego piętra bloku przy ulicy Grójeckiej w Warszawie spadł na nią samobójca. Mężczyzna zginął na miejscu i jednocześnie ciężko ranił Beatę. Kobieta miała złamane żebra i nogi. Z trudem oddychała. Ale nie to było najgorsze. W szpitalu okazało się, że ma zmiażdżony kręgosłup i przerwany rdzeń kręgowy na wysokości nieco powyżej pępka. I nie może się poruszać.
Co za ironia losu! Ona, która stawiała na nogi pacjentów po ciężkich wypadkach i udarach, teraz sama potrzebuje takiej pomocy. Wierzy jednak, że odzyska sprawność. Już ubrana w gorset stabilizujący kręgosłup rozpoczęła proste ćwiczenia rehabilitacyjne. Jeśli tylko jej bliskim uda się zebrać pieniądze, rozpocznie rehabilitację w specjalistycznej klinice w Berlinie. Ma też nadzieję, że w przyszłości zostanie poddana operacji, która sprawi, że dojdzie do połączenia przerwanego rdzenia kręgowego. A ona odzyska sprawność.
Nie są to złudne marzenia. Już od kilku lat specjaliści z Australii, Hiszpanii, a także w Polsce z Kliniki Neurochirurgii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu wszczepiają osobom sparaliżowanym niezwykłe komórki – węchowe glejowe. Pobierają je z nosa lub – ostatnio – z mózgu. Komórki te mają naprawić zerwany rdzeń, by impuls nerwowy wysłany z mózgu dotarł do nóg. Naukowcy mówią, że pierwsze wyniki są obiecujące. Zastrzegają jednak, że to dopiero początek prac nad nową terapią. Przeprowadzono pierwsze eksperymentalne zabiegi. Sparaliżowani pacjenci muszą się uzbroić w cierpliwość.
Cierpliwość będzie potrzebna także dlatego, że nawet jeśli zostaną poddani nowatorskiej operacji, na efekty leczenia będą musieli długo czekać. – To nie jest tak jak choćby z przeszczepem twarzy, że już po kilku dniach widać efekt operacji. U naszych pacjentów poprawa może następować bardzo, bardzo powoli. Dopiero po roku można dostrzec niewielkie zmiany – mówi dr Paweł Tabakow z Kliniki Neurochirurgii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu,
koordynator badań.
Bezcenny węch
Pomysł naprawiania uszkodzonego rdzenia komórkami węchowymi podsunął lekarzom prof. Geoffrey Raisman z brytyjskiego Institute of Neurology University College London. W latach 80. XX wieku prowadził badania nad komórkami glejowymi, które wypełniają przestrzeń między komórkami nerwowymi, chronią je i pomagają w odżywianiu. Istnieją zarówno w mózgu, jak też w nerwach i rdzeniu kręgowym. Prof. Raisman odkrył, że jeden ich typ – glejowe komórki węchowe, obecne w błonie śluzowej ludzkiego nosa, mają ogromne możliwości regeneracyjne. Odpowiadają one za naprawę nabłonka węchowego, który może ulec zniszczeniu, na przykład z powodu silnego kataru, oparzeń górnych dróg oddechowych czy wdychania trujących substancji. Dzięki niezwykłej zdolności tych komórek nie musimy się obawiać, że stracimy węch na całe życie. Po pewnym czasie, kilku dniach czy tygodniach, sprawią one, że znowu poczujemy zapachy.
Naukowcy uważają, że zmysł węchu miał ogromne znaczenie dla przetrwania gatunku homo sapiens (ale też innych ssaków) i dlatego podlega on regeneracji. Ten zmysł jest wyjątkowy – takiej zdolności nie mają ani komórki siatkówki, dlatego tracimy wzrok, ani włókna nerwowe rdzenia kręgowego, dlatego ludzie po niektórych uszkodzeniach kręgosłupa nie mogą się poruszać.
Czy jednak komórki węchowe rzeczywiście mogą pomóc w regeneracji rdzenia kręgowego? Odpowiedź na to pytanie przyniosły badania na zwierzętach. Już pod koniec lat 90. naukowcy z hiszpańskiego ośrodka w Walencji pokazali wyleczonego szczura. Najpierw przecięli mu rdzeń kręgowy, co sprawiło, że zwierzę nie mogło ruszać tylnymi łapkami. Potem w uszkodzone miejsce wszczepili komórki węchowe. Udało się. Po pewnym czasie rdzeń uległ naprawie. Komórki nerwowe znowu przewodziły sygnały z mózgu do łapek. A szczur bez trudu wspinał się po metalowej siatce.
Podobne badania na zwierzętach przeprowadzili wrocławscy lekarze. Chcieli sprawdzić, czy metoda jest bezpieczna. Czy nie doprowadzi do rozwoju nowotworów tkanki nerwowej, martwicy tkanki czy ropnych zapaleń. Okazało się, że żadnemu z badanych zwierząt nic takiego się nie przytrafiło. Można więc było przystąpić do leczenia ludzi.
Przeszczepianie komórek
Na razie takiemu zabiegowi wrocławscy lekarze poddali czterech pacjentów. Wszyscy mieli całkowicie przerwany rdzeń kręgowy. U żadnego z nich mimo intensywnej rehabilitacji nie udało się uzyskać jakiejkolwiek poprawy. U jednego z pacjentów odległość między końcami rdzenia w miejscu uszkodzenia wynosiła aż centymetr. Lekarze nie mieli więc wątpliwości, że jeśli pacjent uzyska czucie w nogach lub wykona pierwsze niepewne kroki, będzie to efekt terapii, a nie samoistnej naprawy rdzenia.
Operację lekarze opisują jednym zdaniem – przeszczep glejowych komórek węchowych pacjenta do uszkodzonego rdzenia kręgowego. W rzeczywistości to skomplikowana procedura. Tak złożona, że wyspecjalizowanemu zespołowi lekarzy i pielęgniarek operacja zajęła prawie 11 godzin. Najpierw lekarze musieli bowiem odsłonić rdzeń kręgowy, a dopiero potem mogli wstrzyknąć do rdzenia wyhodowane komórki węchowe. Wykonali 20-40 nakłuć rdzenia i 120 pojedynczych mikroiniekcji. Komórki wszczepili powyżej i poniżej miejsca, w którym doszło do uszkodzenia.
Zanim jednak chorzy trafili na stół operacyjny, lekarze pobrali fragment tkanki, a specjaliści z Instytutu Immunologii i Terapii Doświadczalnej we Wrocławiu pod kierunkiem prof. Andrzeja Górskiego wyizolowali komórki glejowe i zaczęli je namnażać. U trzech pierwszych pacjentów komórki pobrali z wnętrza nosa. Przy czwartym musieli nieco zmienić procedurę. Nie mogli bowiem pobrać komórek glejowych z nosa, bo pacjent miał przewlekłe zapalenie zatok i polipy nosowe. Istniało ryzyko, że komórki glejowe nie są w pełni sprawne. Pobrali je więc z opuszki węchowej, która znajduje się w mózgu. Był to pierwszy tego typu zabieg na świecie.
– W opuszce znajduje się więcej komórek glejowych i mają one większy potencjał regeneracyjny niż komórki glejowe z jamy nosowej – mówi prof. Włodzimierz Jarmundowicz, szef Kliniki Neurochirurgii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. – Mieliśmy jednak świadomość, że ich pobranie wiąże się z większym ryzykiem. Musieliśmy przecież otworzyć czaszkę i pobrać stamtąd zdrową opuszkę węchową. Musieliśmy przekonać świat, że to nie jest żaden wybryk szalonych naukowców – opowiada dr Tabakow. Na przeprowadzenie takiego zabiegu uzyskali specjalną zgodę komisji etycznej. Choremu wszczepili jednak nie tylko komórki glejowe, lecz także fragmenty nerwów obwodowych.
Bez rehabilitacji ani rusz
Dziś wydaje się, że to właśnie ten pacjent uzyska największe korzyści z zabiegu. Lekarze nie chcą jednak się wypowiadać na temat efektów terapii. – Jest jeszcze za wcześnie na podsumowania – mówią. Na razie wnikliwie obserwują i badają chorego. Prowadzą dokładną dokumentację. Chcą obiektywnie ocenić postępy leczenia. Nie chcą opierać się jedynie na odczuciach pacjenta. Przyznają jednak, że mężczyzna czuje już zimno i dotyk w niektórych miejscach nóg. Wie, kiedy powinien opróżnić pęcherz moczowy. – Zaobserwowaliśmy też istotny wzrost masy mięśniowej w porażonych kończynach – wylicza dr Tabakow. Chory uzyskał poprawę, jakiej nie daje nawet najlepiej prowadzona rehabilitacja.
Teraz jest poddawany intensywnej rehabilitacji. – Bez niej nie ma mowy o powrocie do sprawności – dodaje dr Tabakow. A z tym już dziś są ogromne problemy. Państwo finansuje tylko kilka tygodni rehabilitacji. Tymczasem chorzy powinni ćwiczyć, i to w specjalistycznych ośrodkach, pięć dni w tygodniu po trzy godziny dziennie przez wiele lat. – To kosztuje 6-7 tys. zł miesięcznie, które pacjent musi wysupłać z własnej kieszeni. Kogo na to będzie stać, zwłaszcza że takiej rehabilitacji chory powinien być poddawany długi czas, może nawet do końca życia – mówi dr Tabakow.
Ich pacjent ćwiczy codziennie pod okiem specjalistów. – Dotychczasowe wyniki są obiecujące – mówi prof. Włodzimierz Jarmundowicz. Podkreśla jednak, że jest to metoda eksperymentalna: – Na razie nikomu nie udało się jeszcze osiągnąć takiej poprawy, by osoba całkowicie porażona mogła chodzić samodzielnie.
Ale kto wie, co przyniesie przyszłość. Zwłaszcza że zespół prof. Jarmundowicza cały czas prowadzi badania. Współpracuje z zespołem prof. Geoffreya Raismana, tego samego, który przed trzydziestoma laty odkrył tajemniczą moc glejowych komórek węchowych. Wspólnie próbują ulepszyć terapię. Chcą m.in. ustalić, jak najlepiej pobierać, hodować i przeszczepiać komórki, jak ulepszyć technikę operacji na uszkodzonym rdzeniu i wreszcie, w jakim czasie po wypadku najlepiej przeprowadzić neurotransplantację.
Tu zdania są podzielone. Jedni twierdzą, że trzeba tego dokonać jak najszybciej po uszkodzeniu rdzenia, inni zaś, jak zespół prof. Jarmundowicza, przekonują, że należy trochę poczekać, aż ustaną procesy zapalne i zniknie obrzęk. Zmiany te uniemożliwiają bowiem przyjęcie się przeszczepionych komórek. – Potrzebujemy więc dwa lata spokoju na analizę zebranych dotychczas materiałów. Dopiero później zaczniemy myśleć o kolejnych operacjach – mówi dr Tabakow.
Prof. Jarmundowicz zapytany, czy jego pacjenci zaczną kiedyś chodzić o własnych siłach, odpowiada, że nie można tego wykluczyć. Jednak na pytanie, kiedy to nastąpi, unika odpowiedzi.
6.11.2012
Artykuł pt. "Nadzieja dla sparaliżowanych" z angielskiego dziennika "The Times".
Amerykański eksperyment wykazał, że uszkodzony rdzeń kręgowy, właściwie pobudzany, ma niesłychane zdolności regeneracyjne. Oznacza to zupełnie nowe perspektywy dla osób na wózkach – nawet tych zmagających się z kalectwem od wielu lat.
Amerykanin sparaliżowany od klatki piersiowej w dół odzyskał zdolność stania i poruszania nogami bez pomocy z zewnątrz, kiedy za sprawą stymulacji elektrycznej jego uszkodzony kręgosłup został ponownie "nauczony" przekazywać sygnały. Andreas Meas (lat 33) z Louisevelle w Kentucky mógł stanąć o własnych siłach prawie natychmiast po tym, jak włączono elektrody wszczepione w dolną połowę jego kręgosłupa. Jednak naukowców zadziwiło coś innego: że pewna zdolność ruchu pozostała mu nawet wtedy, gdy implanty wyłączono. Efekty te zasługują na miano rewolucyjnych, gdyż wskazują, że kręgosłup jest potencjalnie zdolny do regeneracji nawet lata po doznanym uszkodzeniu.
Po trzech miesiącach projektu badawczego Meas spróbował poruszyć różnymi częściami ciała, kiedy implanty wyłączono i odkrył, że potrafi poruszyć palcem u stóp. Rozwinął też dalszą zdolność poruszania nogą. – Odczuwam skurcz mięśni na podeszwie lewej stopy i ciężko pracuję, by to wzmocnić – powiedział w wywiadzie dla magazynu "New Scientist". – Potrafię przełożyć stopę i podnieść kolana. Kiedy stało się to po raz pierwszy, wszyscy byliśmy niezwykle podekscytowani. Było to niesamowite uczucie – najnormalniejsze jakie miałem od wypadku – nie posiada się z radości mężczyzna.
Uważa się, że bodziec wysyłany przez implanty wzmocnił "ciche" połączenia wewnątrz uszkodzonego rdzenia kręgowego albo nawet stworzył całkowicie nowe.
W zeszłym tygodniu naukowcy przedstawili swoje osiągnięcia na konferencji Towarzystwa Neurologicznego w Nowym Orleanie. Podali, że cała trójka ochotników odzyskała pewną zdolność świadomego poruszania sparaliżowaną kończyną, jednak jak dotąd tylko Meas był w stanie nią poruszać po wyłączeniu urządzenia.
– Jego rdzeń kręgowy został ponownie przyuczony, zaś obwody przeorganizowały się w ten sposób, że z powrotem stały się funkcjonalne – tłumaczy Reggae Edgerton z University of California w Los Angeles, który również pracował nad projektem. – Do istotnej reorganizacji musiało dojść nie tylko poniżej uszkodzonego obszaru, ale również wyżej, w mózgu.
Jak dotąd żaden z ochotników nie jest w stanie chodzić bez pomocy, ale Edgerton ma nadzieję, że dzięki coraz lepszemu postępowi technologicznemu uda się nadal poprawiać zdolność pacjentów od wykonywania rozmaitych czynności.
29.05.2012
Artykuł z tygodnika "Świat i ludzie" pt."Nadzieja dla osób sparaliżowanych"
Badacze z Northwestern University opracowali technologię, która przekazuje sygnały z mózgu wprost do mięśni. Omijając rdzeń kręgowy, umożliwia poruszanie sparaliżowaną kończyną. Badacze wszczepili małpom do mięśni maleńkie elektrody. Gdy zwierzęta bawiły, badacze rejestrowali sygnały elektryczne w mózgu i mięśniach. W ten sposób rozkodowali , które z nich informują ramię i dłoń, jak ma się poruszyć. Naukowcy w mózgu i mięśniach małp zamontowali urządzenia nadawcze i odbiorcze nazwane neuroprotezą. Następnie, podając znieczulenie, wywołali u nich przejściowy paraliż dłoni. Dzięki temu urządzeniu zwierzęta mogły podnieść piłeczkę i ukończyć zadanie z niemal tak samo dobrym rezultatem jak wcześniej. Jeśli dalsze badania się powiodą powstanie nowa neuroproteza , która zmieni życie pacjentów sparaliżowanych wskutek urazu rdzenia kręgowego.
18.05.2012
Artykuł ze strony niepełnosprawni.pl pt."Pionierska operacja: sparaliżowany mężczyzna może znowu poruszać ręką"
71-letni mężczyzna sparaliżowany po wypadku samochodowym odzyskał częściowo władzę w jednej ręce po pionierskiej operacji, którą przeprowadzili neurochirurdzy Washington University School of Medicine (USA) – poinformowało pismo "Journal of Neurosurgery".
Amerykanin został sparaliżowany od szyi w dół w 2008 r. na skutek uszkodzenia rdzenia kręgowego. Potrafił wykonać lekki ruch ramieniem, nie mógł jednak uchwycić niczego za pomoca ręki. Teraz może samodzielnie jeść, a nawet pisać.
Takie efekty uzyskano po przeprowadzeniu pierwszej tego rodzaju operacji polegającej na przywróceniu przewodzenia nerwowego między mózgiem a ramieniem. Było to możliwe, gdyż nerwy w ramieniu nie zostały uszkodzone. Amerykańscy neurochirurdzy pobrani nerw doprowadzający impulsy do mięśni i wszczepili go do rdzenia kręgowego powyżej miejsca, gdzie został on przerwany. W ten sposób zrobiono obejście uszkodzenia rdzenia (tzw. bypass) i przywrócili możliwość poruszania ramieniem.
Metoda ta pozwala jednak tylko częściowo odzyskać władzę w ramieniu, gdyż przeszczepiony nerw nie zapewnia wystarczająco dużego przewodzenia impulsów nerwowych. Przyznała to w wypowiedzi dla BBC prof. Ida Fox z Washington University, która uczestniczyła w operacji.
Dodała, że sparaliżowany mężczyzna musiał przejść rehabilitację, żeby odzyskać częściową władzę w ręku. Po ośmiu miesiącach od zabiegu był w stanie poruszać kciukiem, a po dwóch kolejnych również palcami. Dalsze ćwiczenia mogą jeszcze bardziej poprawić sprawność ręki.
Tego rodzaju operacja możliwa jest tylko u niektórych osób sparaliżowanych, u których doszło do takiego uszkodzenia rdzenia, jakie występuje u 71-letniego mężczyzny. Gdyby zdarzyło się ono choćby nieco wyżej, przywrócenie częściowej sprawności ręki nie byłoby możliwe.
2.02.2012
Artykuł ze strony zdrowie.wieszjak.pl pt."Szansa na regenerację uszkodzeń rdzenia kręgowego"
Naukowcy odkryli nową klasę komórek, które można wykorzystać w celu odbudowy uszkodzonych połączeń w dojrzałym rdzeniu kręgowym - podaje "EurekAlert!".
Naukowcy z Allen Institute Brain Science ogłosili odkrycie nowej klasy komórek w rdzeniu kręgowym. Odkryte przez uczonych komórki są podobne do neuronalnych komórek macierzystych. Zespół naukowców wykorzystał Allen Spinal Cord Atlas, szczegółową mapę genomu i ekspresji genów w mysim rdzeniu kręgowym i porównał geny, które ulegają ekspresji lub są aktywne w komórkach gleju radialnego dojrzałego rdzenia kręgowego z innymi neuronalnymi komórkami macierzystymi. Z porównania naukowcy otrzymali zestaw 122 genów, które wskazują na podobieństwo tych komórek do klasycznych neuronalnych komórek macierzystych.
Układ nerwowy uważa się za niezdolny do regeneracji, ponieważ komórki macierzyste zanikają w okresie rozwoju. Dzięki identyfikacji klasy komórek gleju radialnego podobnych do komórek macierzystych, możliwe, że uda się aktywować niektóre zestawy ich genów, aby skłonić te komórki do regeneracji uszkodzonych połączeń w dojrzałym rdzeniu kręgowym.
W poszukiwaniu neuronalnych komórek macierzystych, naukowcy użyli kilku znanych genów do rozpoznania potencjalnych kandydatów w rdzeniu kręgowym. Podczas gdy niektóre neuronalne komórki macierzyste rzeczywiście zostały odkryte głęboko w rdzeniu, nowo zidentyfikowane komórki gleju radialnego biegną wzdłuż krawędzi rdzenia kręgowego, w niezwykle dogodnej lokalizacji dla ich aktywacji przy minimalnym wtórnym uszkodzeniu. Identyfikacja tych komórek i genów istotnych dla ich aktywacji otwiera nowe możliwości odkrywania terapii uszkodzeń rdzenia kręgowego i kilku rodzajów chorób neurodegeneracyjnych.