Księga Gości
Basia barbara.sielecka@sherwin.com
Poznań 2016-05-14 11:49:17
Hej, masz chłopie bardzo fajną stronę. Zastanawiam się czego w niej brakuje... i póki co nie widzę niczego takiego. Ale ... nie jestem do końca zorientowana jeszcze.
Syn mojej siostry (21 lat) miał w ubiegłym miesiącu wypadek na motorze. Masakra. Wszystko super extra tylko te kręgi i rdzeń. Tylko i aż. (podrap mnie za uchem, podaj mi pić, nos mnie swędzi - nie tu tylko z tej drugiej strony, obetrzyj mi łzy, boje się, co jest, podrap mnie po nosie - mocniej trochę - użyj paznokci, daj mi pić, niewygodnie mi...)Czy cokolwiek uda mu się osiągnąć - jeszcze nie wiemy ale mimo wszystko znajomi i rodzina - my wszyscy mamy nadzieję że tak będzie. Przypadki są różne... i różnie się kończą. Póki co mocno wierzę w to, że będzie dobrze i że nadzieja dla Was wszystkich jest ... i "marzenia" niebawem będą osiągalne.
Młodzi lekarze - uczcie się - pomagajcie, osiągajcie nieosiągalne....
A Ty się trzymaj i też bądź dzielny :)
Łukasz lukasz84728@gmail.com
Dom 2016-01-21 05:24:11
Pewnego dnia staniesz przed bogiem on Cie spyta gdzie masz rany ? Ty odpowiesz nie mam ran A on czy na swiecie nie bylo rzeczy o ktore warto walczyc...?
Aneta anetadabek@o2.pl
Warszawa 2015-10-30 14:11:39
Cześć,
Jestem fizjoterapeutką. Specjalizuję się w ginekologii i położnictwie. Dziś miałam pacjentkę w ciąży z tetraplegią. Zaczęłam szukać czegoś na ten temat i tak trafiłam na Twoją stronę. Strona jest bardzo ciekawie zrobiona. Pełna osobistych refleksji- bardzo mi się podoba.
Jestem do głębi poruszona Twoją sytuacją a także wszystkich osób, których życie się zmieniło.
Podziwiam i zazdroszczę siły i odwagi, radości życia.
Pierwszy raz od bardzo dawna wychodząc ze szpitala po pracy cieszyłam się że mogę iść o własnych siłach, sięgnąć po telefon czy wsiąść sama do tramwaju. Pani Karolina- nie jest w stanie sama obrócić się na bok, usiąść..Czy rzeczywiście doceniamy to co mamy dopiero wtedy gdy to tracimy? Czy wbrew wszystkiemu takie przeżycie mogą zmienić na lepsze..?
Pozdrowienia z Warszawy
Adam adamziel@o2.pl
Olszyny Stare 2015-09-08 10:29:33
Dobra strona! Dzięki - trochę sobie poczytałem i pooglądałem. Też jestem tetraplegikiem - od 1986 roku i jeździe na motocyklu. Obecnie mam 48 lat - ale staram się nie dawać życiu i patrzeć optymistycznie - masz rację, podstawą jest własny humor i znalezienie odpowiednich przyjaciół. A najtrudniejsze... niesamodzielność, potrzeba pomocy od innych - ale cóż, trzeba to jakoś godzić ;) Pozdrawiam. Ps. Odezwij się jeśli przeczytasz moją wiadomość.
Ps1. A, i jeszcze ominąłem - też mam podobny wózek jak Ty, Meyra Optimus2, od 2008 roku, akumulatory MK - i dużo nim jeżdżę, chcę być aktywny ;) Trzymaj się!
Łukasz mzksiak@wp.pl
Poznan 2015-09-03 18:00:55
Cześć.Przeczytalem Twoja historię powiem, szczerze czując wielki smutek a ze tylu mlodych ludzi tak konczy a jednoczesnie wielką radosć ze mi sie udalo przezyc mlodosc bez takich atrakcji, choc tez czesto na jeziorami sie szalalo, bynajmniej nie o ,,suchej mordzie"
Mam nadzieje, ze postepująca technika do przodu i medycyna da wam pokrzywdzonym nadzieje na polepszenie swojego zycia po wypadku.
Chyle czola i zycze wielu szczesliwych chwil. pozdrawiam
Piotruś
woj. śląskie 2015-04-29 13:34:11
Cześć! Mam 34 lata. Gdy miałem kilkanaście lat skoczyłem pewnego dnia do wody na główkę z kładki w jeziorze. Było lato, piękna pogoda, wokoło mnóstwo kąpiących się i rozbawionych ludzi. Widziałem, że ludzie skakali z tej kładki do wody.Gdy już stanąłem przy krawędzi kładki to zawahałem się. Wiedziałem, że nie powinienem skakać skoro tego nie sprawdziłem. Wiedziałem że taki skok może skończyć się kalectwem i przerwaniem rdzenia kręgowego ale mimo to skoczyłem. Gdy tylko wybiłem się z tej kładki natychmiast pomyślałem: NIE ! TO BŁAD! STOP! STOP! STOP! Ale było już za późno. Już się wybiłem. Pozostała mi tylko nadzieja że w nic nie uderzę. Wpadłem do wody i .... okazało się że .... w nic nie uderzyłem i to miejsce było bezpieczne. Ale bardzo najadłem się strachu powiedziałem sobie że NIGDY WIĘCEJ więcej takiego nie popełnię. Ty Zbigniewie miałeś zdecydowanie (!!!) mniej szczęścia niż ja.
Cieszę się że tamten skok w ogóle w najmniejszym nawet stopniu nie zaciążył na moim życiu. W ogóle nie rozmyślam o tamtej sytuacji. Wczoraj wypełniałem PIT. Znajomy mi powiedział że wpłąci na jakiegoś swego znajomego ktory rok temu skoczył do wody i zastał sparaliżowany. Myślę że tak przeznaczę. Wszedłem na Twoją stronę, żeby coś więcej na temat takiej tragedii poczytać i w ten sposób przeczytałem całą Twoją stronę od A do Z. Bardzo fajna strona z mądrą treścią. LUX. Siedzę przy kompie. Patrzę na moją lewą rękę i wysyłam z mózgu komunikat "podnieś rękę do góry" Ręka mnie słucha. Moje ciało mnie słucha! Wykonuje wszytskie moje rozkazy. Po przeczytaniu twej strony zrozumiałem że to wcale nie musiało być oczywiste. Jeden jedyny raz skoczyłem do wody bez sprawdzenia dna i bardzo się teraz cieszę że to nie był o ten jeden jedyny raz za dużo.
KU POKRZEPIENIU SERC. Jestem chory na bardzo poważną chorobę neurologiczną a w młodości z uwagi na wrodzoną wadę miałem bardzo trudną i bardxzo niebezpieczna operację. Kilka lat temu spadłem z drugiego piętra i się trochę połamałem ale dzięki długiej i ciężkiej rehabilitacji już jest OK. Gdybym urodził się 50 lat temu to byłoby mi teraz bardzo ciężko normalnie funkcjonować. Dzięki mega postępowi medycyny czuję się dobrze a nawet baaaardzo dobrze. Codziennie łykam kilka bezcennych tabletek na moją chorobę i jest OK. W next weekend pójdę na boisko i bedę grał w piłkę nożna. Mogę biegać, skakać. Jest super. :-) Dzięki za Twoją bardzo fajną i mądrą stronę internetową. Jest bardzo fajna. 3maj się i nigdy się nie poddawaj i nie trać nadziei. Pozdrawiam
Wioletta kumaszmnie@gmail.com
Gdańsk 2014-10-08 12:16:35
Z wielkim zainteresowaniem śledzę twoje wpisy na blogu. Życzę ci, abyś nigdy się nie poddawał, bez względu na to jakie los rzuca ci kłody... Pozdrawiam i zapraszam również na mój blog http://www.pupilowy.pl/.
Tomek
Warszawa 2014-08-14 20:30:06
Życzę szczęścia i wytrwałości. Życie generalnie nie jest łatwe, ale to co Ciebie spotkało jest bardzo przykre. Powodzenia Ziomuś i mam nadzieję, że kiedyś staniesz na własnych nogach. Elo.
arek z37kutofino@interia.pl
pod Warszawą 2014-07-14 22:24:47
Witaj. Z ciekawością i podziwem dla Ciebie przeczytałem zawarte na tej stronce informacje. Podziwiam w Tobie wolę życia, nadzieję którą masz i logiczne, racjonalne myślenie, które w tej sytuacji jest bardzo trudne. Pozdrawiam i życzę spełnienia marzeń
Agnieszka agugu63@wp.pl
2014-05-24 10:25:35
Mieszkam w małym mieście Trafiłam na stonkę dzięki mojej pani doktor , która wyczytała o leczeniu rdzenia impulsami elektrycznymi ALE JAK SIE TAM DOSTAC w wieku 20 lat syn skoczył do wody c4 ,c5, c6 , czyli tetrus ,,, początki były straszne ja martwiłam sie o nogi a lekarze walczyli o ręce przy tym kłopoty z oddychaniem sam chory nie wiedział co go czeka .Dziś wiem ze przy takim schorzeniu ręce sa podstawą by żyć.. w czerwcu minie 16 lat od wypadku ale co dalej jak mnie zabraknie zgodziła bym sie na leczenie testowe..