Zakopane
10-12.07.2018
Stolica polskich gór zawsze była wysoko na liście moich marzeń, jednak zawsze było coś, co uniemożliwiało taką wycieczkę. Tydzień przed pierwszym zaplanowanym wyjazdem wydarzył się mój pechowy skok do wody i złamanie kręgosłupa szyjnego. Przez następne wiele lat nawet nie myślałem, że kiedyś zobaczę Tatry. Nie wyobrażałem sobie, że znajdę osoby chętne, które będą chciały poświęcić co najmniej trzy dni na bezinteresowną pomoc. Obawiałem się także, czy dam radę wytrzymać kondycyjnie taką daleką i długą eskapadę.
Kilka lat temu moi przyjaciele ze studiów zaproponowali wycieczkę z noclegiem do jakiejkolwiek atrakcji turystycznej. Chcieli nawet zapewnić opiekunkę, abym nie krępował się poranną toaletą i codziennym ubieraniem. Oczywiście odmówiłem, ponieważ miałem wiele bezsensownych obaw, których teraz nie śmiem wspominać. Zmianę mojego nastawienia do wielu ważnych spraw sprawił wyjazd na obóz Fundacji Aktywnej Rehabilitacji. Po tych 10-ciu dniach spędzonych w Zielonej Górze wróciłem odmieniony i otwarty na wszelkie wyzwania.
Gdy podczas jednego ze spotkań z przyjaciółmi wrócił temat wyjazdu z noclegiem, to bez wahania odparłem, że najatrakcyjniejszy dla mnie byłby wyjazd do Zakopanego. Bardzo szybko wszyscy zgodnie stwierdzili, że jest to dobry pomysł i koniecznie trzeba go zrealizować w najbliższym dogodnym terminie.
Przygotowania zaczęliśmy od znalezienia kwatery przystosowanej dla osób niepełnosprawnych. Znalezienie noclegu w przystępnej cenie pozbawionego barier architektonicznych nie jest łatwe w Zakopanem. Trafiliśmy na hotel za 280 zł/dobę z pokojem przystosowanym dla osoby na wózku inwalidzkim, który jednak ze względu na cenę był naszą ostatecznością. Po wykonaniu następnych kilkunastu telefonów trafiliśmy na pokoje gościnne "U Babci". Jedyną barierą był 20 cm schodek, który bez problemów był do pokonania razem z moimi kolegami. Wpływ na wybranie tej kwatery miała także cena 60 zł/dobę z pysznym, jak się okazało śniadaniem.
Gdy nocleg mieliśmy już załatwiony zasugerowałem, że najbardziej chciałbym być na Kasprowym Wierchu i zobaczyć Morskie Oko, wiedząc, że jest to możliwe dla osoby niepełnosprawnej na wózku inwalidzkim. Zaczęliśmy działać w tych tematach i przez pośrednika w postaci biura podróży zarezerwowaliśmy bilety na kolej gondolową (koszt 100 zł/osobę), a od właścicielki kwatery dowiedzieliśmy się, że istnieje możliwość wjechania prywatnym autem nad największe jezioro z Doliny Pięciu Stawów. Skontaktowałem się z Tatrzańskim Parkiem Narodowym i po wypełnieniu wszystkich formalności oraz wpłaceniu 80 zł uzyskałem zezwolenie na wjazd nad Morskie Oko.
Drogę z Legnicy do Zakopanego (427 km) pokonaliśmy w 6 godzin bez żadnych problemów. Jedynie w Poroninie zaczęły się korki, ale i tak niewielkie w porównaniu do tych, o których słyszy się i widzi w mediach. Po zakwaterowaniu i godzinnym odpoczynku wyruszyliśmy na Krupówki – główny deptak Zakopanego. Pierwszy raz miałem okazję skosztować świeże oscypki z sosem żurawinowym i kwaśnicę z baraniną przy akompaniamencie góralskiej kapeli. Po tym bardzo smacznym posiłku kontynuowaliśmy spacer i doszliśmy do kolejki na Gubałówkę. Zgodnie stwierdziliśmy, że skoro już tutaj jesteśmy, to czemu nie mielibyśmy wjechać na sam szczyt, zwłaszcza, że kolejka przystosowana jest dla osób niepełnosprawnych, a sam wjazd trwa tylko około 3 minuty.
Gubałówka przywitała nas bezwietrzną pogodą i wyśmienitym widokiem na Zakopane i panoramę Tatr. Na szczycie byliśmy po godzinie 19, dzięki czemu było tam mało innych turystów, a my mogliśmy zachwycać się w ciszy pięknem otaczającej przyrody. Po godzinie zjechaliśmy na dół i wróciliśmy spacerkiem do auta i następnie do naszej kwatery.
Nowy dzień rozpoczął się dość pochmurną pogodą. Po zjedzeniu pysznego omletu wyruszyliśmy samochodem do Kuźnic, gdzie znajduje się dolna stacja kolei linowej na Kasprowy Wierch. Dzięki posiadaniu Karty Parkingowej dojechaliśmy na parking pod samą stację. Mieliśmy do odjazdu naszego wagonika bardzo mało czasu, przez co wybraliśmy bardzo stromy podjazd dla wózków, który prowadził nas pod same wejście do budynku stacji. Później okazało się, że wystarczyło popytać obsługę, a skierowano by nas do łagodnego i o wiele łatwiejszego podejścia. Spóźniliśmy się kilka minut, ale nie robiono z tego problemu i windą dla niepełnosprawnych przetransportowano mnie na poziom, gdzie wsiadłem do wagonika kolejki.
Wrażenia z przejazdu były niesamowite. Pierwszy raz widziałem prawdziwe góry. Ogromne wrażenie robiły na mnie strome urwiska i wysokość poszczególnych szczytów. Mimo, że pogoda nie była idealna, to i tak udało nam się poczuć piękno i urok całej trasy na Kasprowy Wierch. Po dotarciu na szczyt (1987 n.p.m) przywitał nas deszcz z krótkimi przejaśnieniami. Dzięki nim mogliśmy zachwycać się rozległymi widokami i zobaczyć najwyżej położone Obserwatorium Meteorologiczne w Polsce. Po około dwóch godzinach zjechaliśmy na dół, tym razem przy rzęsistym deszczu. Wróciliśmy do kwatery na odpoczynek, aby zebrać siły na kolejną wycieczkę, tym razem nad Morskie Oko.
Palenica Białczańska to polana w Tatrach Wysokich, położona od Zakopanego około 20 km i jest to miejsce, skąd najczęściej wyrusza się do najpiękniejszego jeziora z Doliny Pięciu Stawów. Tam także jest punkt końcowy ruchu zmotoryzowanego, busów PKS, mikrobusów i postój góralskich fasiągów. Z tego miejsca do Morskiego Oka jest około 8 km. Droga jest asfaltowa i przeważnie pod górę. Pchanie wózka inwalidzkiego w tę i z powrotem z pewnością nie należałoby do przyjemnych i dlatego staraliśmy się o zezwolenie na wjazd prywatnym autem od TPN-u. Takich zezwoleń wydawanych jest tylko 4 dziennie. Nam się to udało i dlatego w komfortowych warunkach dotarliśmy do jednego z najpiękniejszych miejsc w naszym kraju. Mimo, że pogoda była deszczowa i chmury zasłaniały stoki otaczających gór, to i tak wszyscy zachwycaliśmy się niesamowitym położeniem tego dużego zbiornika wodnego. Żałowaliśmy jednak, że nie mieliśmy szczęścia zobaczyć całej panoramy przy słonecznej pogodzie. Plusem jednak tego było, że mogliśmy zachwycać się pięknem Tatr w ciszy i bez tłumów, co w tamtym miejscu jest prawdziwą rzadkością.
Trzeci dzień pobytu w Zakopanem przywitał nas od samego rana słońcem i przyjemnym wiaterkiem. Na ten dzień planowaliśmy powrót do domu, ale znajomi zapragnęli skorzystać jeszcze z kąpieli w Termach Chochołowskich. Baseny te oddalone są od Zakopanego o 19 km i dostosowane dla osób na wózkach inwalidzkich. Temperatura wody wynosi zawsze 36 stopni Celsjusza i można tam pluskać się pod gołym niebem nawet w zimie. Wypad w to miejsce nie był wcześniej planowany i dlatego nie byłem przygotowany na kąpiel. Myślałem, że czeka mnie dwie godziny nudy na brzegu basenu, ale czas ten spędziłem bardzo miło opalając się przy szumie wody z widokiem na Giewont. Jestem pod wrażeniem rozmiarów tego miejsca i żałuję bardzo, że nie ma takich basenów w mojej okolicy.
Podróż powrotna przebiegła bardzo płynnie i po pięciu godzinach wróciłem zmęczony, ale szczęśliwy do Legnicy.
Ogólnie jestem zadowolony z poziomu dostosowania obiektów turystycznych dla ludzi z problemami ruchowymi. Jedynym zastrzeżeniem są bardzo trudne i nieprzyjazne podłoża po wyjściu ze stacji górnej na Kasprowym Wierchu i w okolicach schroniska nad Morskim Okiem. Poruszanie się tam na wózku inwalidzkim było dużym wyzwaniem i dalekie od komfortowego. Rozwiązaniem tego byłyby ścieżki dla wózków, ale chyba jeszcze mentalnie nasi decydenci nie są do tego gotowi. Z pewnością walory turystyczne tych miejsc nie ucierpiałyby, a osobom niepełnosprawnym znacznie poprawiłyby jakość przemieszczania po tych terenach.
Trzydniową wycieczkę do Zakopanego bez wątpienia mogę nazwać podróżą życia. Odkąd jestem osobą niepełnosprawną poruszającą się na wózku inwalidzkim nie doświadczyłem tylu pięknych wrażeń, jak przez te lipcowe dni. Dzięki temu, że zmieniłem podejście do wielu spraw mogłem wreszcie spełnić jedno ze swoich najgorętszych marzeń. Polecam Zakopane wszystkim, nawet tym, dla których góry nie są czymś pięknym. Warto tu przyjechać i poczuć niesamowitą atmosferę na Krupówkach, posłuchać gwary góralskiej i posmakować regionalnych przysmaków. Mimo częstych problemów z dojazdem do stolicy polskich gór, przeżycia jakie spotkają nas w tamtym rejonie zapadną na zawsze w pamięci i jeszcze długo będzie się je mile wspominać.